Postanawiam

31.12.16 Komentarze 7

Przed nami 365 niezapisanych jeszcze stron.
Białych.. bez jednego słowa, kropki, wykrzyknika.. bez błędów i pomyłek. 
Nikt z nas jeszcze nie zdążył się potknąć. Podjąć złej decyzji, stracić cierpliwości albo za dużo o te kilka słów powiedzieć..

Te strony są zupełnie czyste. 
Nie widać na nich, nieuniknionych przecież, plam codzienności. Brudnych dziecięcych paluszków, śladu tłustego kremu do rąk, odbitego kubka z poranną kawą..
Bo najwięcej zapisujemy w zwykłe dni.
Przy robieniu obiadu, podczas rozmowy z dziećmi, pijąc kawę z koleżanką.. stąd te ślady.
Ale to treść jest najważniejsza. Na plamy nikt nawet nie spojrzy, jeśli treść będzie piękna, ciekawa, inspirująca..
I co roku mam nadzieję, że w każdym kolejnym zdaniu mojego życia, będzie można wyczytać Boga jeszcze wyraźniej.
Bo tylko życie blisko Niego, jest zadziwiająco piękne, niezwykle ciekawe i prawdziwie inspirujące.


Idzie nowe.
I niby życie można zacząć zmieniać każdego dnia, ale nowy rok zawsze niesie ze sobą jakiś napływ sił. Świeżość i energia, zupełnie inne od tych przy poniedziałku i z początkiem miesiąca.
Większość z nas coś postanawia. Cele, decyzje, marzenia.. jak zwał, tak zwał. 
Jeszcze dzisiaj wierzymy, że wszystko w naszych rękach.
Że nam się uda i tym razem będziemy pamiętać dłużej, niż do lutego.
A za rok z dumą spojrzymy wstecz.

Każdy z nas ma przed sobą 365 nowych szans.
12 rozdziałów, które może zapisać jak tylko chce..

I wiem.. wiem, że pewnych rzeczy nie zmienimy. Niektóre rzeczy po prostu nie zależą od nas. ale możemy zmienić perspektywę. Postarać się popatrzeć inaczej, zauważyć więcej niż do tej pory.. bardziej docenić.
Bo to akurat, zależy tylko od nas.
Nikt za nas nie zobaczy dobra, w tym, co złe..

Różnie podchodzimy do noworocznych postanowień.
Ja bardzo cenię sobie początki. Takie jak nowy rok właśnie i .. postanawiam.
Daję sobie trochę czasu sam na sam ze sobą i z moim Bogiem.
Myślę o ostatnich dwunastu miesiącach, analizuję i z modlitwą szukam.
Szukam rzeczy, które chciałabym zmienić. Sytuacji, których wolałabym uniknąć, słów, których już nigdy nie chcę wypowiedzieć, relacji, w których nie chcę tkwić, pożeraczy czasu, które nie pozwoliły mi oddać się temu, co naprawdę ważne.
Szukam też tego, co dobrze wspominam. Co pomagało mi żyć w mijającym roku bardziej. Bliżej Boga i tych, których kocham.
Żyć piękniej.
Żyć w gotowości.
Zapisuję czego chciałabym w przyszłym roku mniej, a czego więcej.
Pytam Boga o zdanie.
Robię przegląd priorytetów.
Jestem ze sobą szczera. Z Bogiem też.
I to jest chyba szczególnie ważne w tym całym postanawianiu.. szczerość względem siebie.
Bo Stwórcy i tak nie oszukasz..

I to nigdy nie jest tak, że postanowimy coś dzisiaj, a pierwszego stycznia, w jakiś cudowny sposób, będziemy innymi ludźmi. Inaczej będziemy zaczynać dzień, inaczej mówić, zdrowiej jeść, bardziej kochać..
Postanawiając, decydujemy się na pracę. Systematyczną, żmudną.. bez względu na pogodę, humor, okoliczności i ludzi.
Nieraz ciężką, bo praca nad samym sobą do łatwych wcale nie należy.

I najprościej będzie, jeśli po prostu zaczniesz. Bez wielkiej pompy, wielkich przygotowań, zbędnych słów, ogłaszania wszystkim wokoło..działaj. Niech rezultaty mówią same za siebie.
Ciągle sobie powtarzam, że kupienie firmowych butów do joggingu nie zrobi ze mnie biegacza.. a jedynie właścicielkę firmowych butów do joggingu.
Muszę ubrać na nogi to co mam, wyjść z domu i biec.
Wtedy będę mogła powiedzieć, że biegam.. jak biegać wreszcie zacznę.
Nie prędzej.
Słowa, w przypadku noworocznych postanowień- to tylko słowa. Choć zapisane w nowym, kolorowym kalendarzu, najładniej jak tylko można ujęte.. to dalej jedynie słowa.
To słowa w działaniu mają moc.

Wielkie zmiany, to suma drobnych, codziennych, ale przemyślanych czynności.
Żeby móc oglądać, jak marzenia stają się rzeczywistością, będziesz musiała przejść pewną drogę.
Realizacja nawet najpiękniejszych, najbardziej wzniosłych celów, to ścieżka wypełniona zwykłą codziennością i zwykłymi obowiązkami, oddanymi w ręce niezwykłego Boga.

Planuję kilka wpisów na temat mojej własnej drogi. O tym, co postanawiam na nowy rok, na kolejne lata.
Muszę to wszystko zapisać, poukładać, jakoś zgromadzić w jednym miejscu..
Od pewnego czasu wiele się zmienia. Głównie we mnie. W podejściu do życia, w moich oczekiwaniach względem świata i Boga, w postrzeganiu ludzi. 
Nie czekałam na styczeń, żeby pewne rzeczy wprowadzić w życie.
Jestem zaskoczona wielkimi efektami, małych zmian.

Im dłużej jestem mamą, im bardziej uświadamiam sobie, jak bardzo kruche jest życie, im więcej rozumiem, doświadczam i obserwuję, im szybciej mijają mi kolejne dni, im bardziej poznaję naszego Ojca, tym bardziej chcę.. mniej.
Mniej, prościej, wolniej, dokładniej.
Całą sobą staram się stawiać na jakość, a nie ilość. W każdej sferze mojego życia- zaczynając od zakupów w galerii, po relacje z moim Bogiem. 
Bylejakość już mnie nie interesuje.
Coraz bardziej rozumiem, że coś za coś. Bo żeby gdzieś było więcej, gdzie indziej musi być mniej. Zawsze. I nie ma szans, żeby we wszystko jednocześnie włożyć tyle samo serca, tyle samo uwagi.. jeśli chce się wszystko na raz.
Uczę się odmawiać, odpuszczać i mieć więcej dystansu do siebie, życia.
Uczę się żyć w perspektywie wieczności.
Mam wrażenie, że w pewnym sensie odgruzowuje swój świat..

Miałam zamiar napisać o tym, żebyś nie wymagała od siebie na ten nowy rok zbyt wiele. Nic ponad Twoje siły.. ale przecież Bóg chce, żebyśmy sięgali wyżej. Ponad nasze ograniczenia, słabości i strach!
Tam, gdzie kończą się nasze możliwości, zaczynają się Jego. Niczym nieograniczone.

Zapisz postanowienie, do którego nie czujesz się wystarczająco silna. Dzisiaj myślisz, że nie dasz rady.. ale z Bogiem niemożliwe, staje się możliwe!
Kiedy wychodzimy ze strefy naszego komfortu i robimy krok wiary, dopiero wtedy zaczynamy żyć wiarą tak naprawdę. W pełni zależni od Bożej mocy.
Spróbuj.

On według mocy działającej w nas 
może uczynić o wiele więcej ponad to wszystko, 
o co prosimy lub o czym myślimy. 
                                                                          ( Efezjan 3;20 )

Dlatego na progu tego nowego roku, życzę Wam Kochani, sięgania po więcej i odważnych planów.
Takich, które wykraczają poza dzisiejszą normalność..
Życzę wam, żeby te wszystkie, jeszcze czyste strony nowego roku, wypełniły się treścią, która ogłasza Bożą wierność każdego, zwykłego dnia.
365 stron.
365 dni.
365 szans.
Postanawiam.. wykorzystać każdą z nich.















7 komentarze

Napisz komentarze
Oli
AUTOR
7 stycznia 2017 07:20 skasuj

Już tych dni od dziś nie mam 365, ale dużo jeszcze zostało:D...Jak zawsze, zgadzam się i mówię Amen siostro. Niech Boża obecność, Jego działanie przejawia się w nas i pośród nas!

Odpowiedz
avatar
26 stycznia 2017 15:15 skasuj

Tak się cieszę Nadio z każdego Twojego wpisu. Poświęciłam pół nocy aby przejrzeć całego bloga. Niestety nie byłam w stanie przeczytać wszystkiego ale z chęcią będę wracać do tych wpisów. A na listę postanowień koniecznie wpisz, aby częściej tutaj pisać, bo to takie cudowne miejsce!
Wiele z myśli podobnych, a czasem nawet słowa z głowy wyjęte!
Dziękuję!
Przytulam mocno i pozdrawiam życząc pięknego popołudnia!
Iza

Odpowiedz
avatar
26 stycznia 2017 19:37 skasuj

Jak czasami piszecie, że całą noc czytałyście, albo pół, to aż mi się wierzyć nie chce.. bo przecież wiadomo, że czas dzisiaj taki cenny.. a noce i sen, to już naprawdę na wagę złota! To ja dziękuję Iza :*

Odpowiedz
avatar
Magdalena
AUTOR
7 lutego 2017 17:16 skasuj

Mam pytanie, które mnie niepokoi, czy na tym zdjęciu masz pierścień atlantów? Pytam, ponieważ słyszałam wiele złego o tym amulecie, a z tego co piszesz jesteś bardzo wierzącą osobą.

Odpowiedz
avatar
7 lutego 2017 19:51 skasuj

To nie ja. To zdjęcie ściągnięte z internetu. Nie mam pojęcie co to takiego ten amulet..

Odpowiedz
avatar
Magdalena
AUTOR
7 lutego 2017 22:54 skasuj

Czytałam o nim na tej stronie: http://adonai.pl/zagrozenia/?id=10 "amulet ten wydaje się być znakiem nieufności wobec Pana Boga, jako mego Ojca, w którego rękach spoczywa całe moje życie"
"przywiązanie do niego, naiwna wiara w jego skuteczność, niszczy zdolność stawiania czoła przeciwnościom w sposób chrześcijański, czyli z ufnością, że każdy krzyż codzienności ma w sobie głęboki, zbawczy sens"
Znajoma kiedyś opowiadała mi jaki negatywny wpływ miał na jej życie i że ksiądz kazał jej się go pozbyć, gdyż jest to jakby znak otwartości na duchowe zło.
Przepraszam, że zwróciłam uwagę, nie chcę się wymądrzać ani absolutnie pouczać, gdyż jestem szczerze zachwycona Twoim blogiem, tylko jestem trochę wyczulona na takie rzeczy, zwłaszcza, że ostatnio spotkałam też w tramwaju panią z tym pierścieniem.

pozdrawiam Magda

Odpowiedz
avatar
8 lutego 2017 19:58 skasuj

Nie ma sprawy, tylko nie miałam pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje ;) Myślę, że wielu ludzi całkiem nieświadomie może nosić takie rzeczy.. ale 'Ten bowiem, który jest w was, jest potężniejszy niż ten, który jest na świecie' I Jana 4;4 Pozdrawiam ciepło :)

Odpowiedz
avatar