Tak samo jak ty

31.8.17 Komentarze 8

Zawsze zaskakuje mnie reakcja na normalność.
Na zwykłe życie zwykłych ludzi i na nieidealne obrazy z życia tych, którzy wcale tacy  zwykli  nie są.
Uśmiecham się, czytając komentarze pod zdjęciami nieperfekcyjnej codzienności i sama nie raz potrafię odetchnąć z ulgą, że inni mają tak samo jak ja.

Jakoś nam lżej, kiedy widzimy u kogoś przepełniony kosz na pranie i rozrzucone na podłodze zabawki.
Dwulatka biegającego po domu w rajstopach, z gilą do pasa i pomidorową na koszulce.
Nieustawiane zdjęcia dzieci, na którym jedno dłubie w nosie, drugie robi zeza, a trzecie odwraca się do aparatu plecami i idzie w swoją stronę.

Nasze reakcje na życie bez lukru wskazują na to, że jesteśmy głodni normalności.
Chcemy widzieć, że ktoś inny czuje to co my, reaguje tak samo jak my, ma te same problemy co my.

Szczególnie my - Mamy.
Szczególnie my tak bardzo potrzebujemy widzieć u innych mam słabości podobne do naszych. Potrzebujemy widzieć normalność i zwykłą codzienną rutynę z jej piękną stroną i z tą nie do końca piękną.
Potrzebujemy naturalności.
Obok zdjęć dających nam motywacyjnego kopa i zachęcających do sięgania po więcej, potrzebujemy czyjegoś zmęczenia, podkrążonych oczu i bezsilności. Potrzebne jest nam czyjeś szczere wyznanie o popełnionych błędach i dylematach.
Pragniemy nie posprzątanych domów, zapełnionych zlewów, kurzu pod łóżkiem..




Dlatego dzisiaj napiszę, szczerze napiszę, że tak samo jak Ty..
Mam czasami ochotę uciec. Daleko.
Nie wiem gdzie, nie wiem jak, nie wiem nawet za bardzo na jak długo.. ale uciec. Założyć pierwszą lepszą kurtkę wiszącą w przedpokoju, wsunąć baleriny, złapać torebkę z portfelem i kluczem od samochodu, a potem wyjść, trzaskając za sobą drzwiami.

Czasami zdarza mi się, tak samo jak Tobie - płakać. Takim płaczem z najprawdziwszymi łzami. Moje macierzyństwo to morze łez. I wiesz.. jeszcze nie nauczyłam się płakać bez wstydu. Nadal chowam się z tymi moimi łzami przed światem. Przed Mężem, Dziećmi, Mamą.. Najczęściej w łazience.

Jestem pewna, że Tobie też czasami nie chce się wstawać z łóżka. Wszystko jedno, czy o świcie, czy na zegarku ósma rano. Wcale nie pomaga myśl, że są, że czekają. Że muszę przygotować im ubranka i założyć na nogi kapcie Najmłodszej, bo poranki są już chłodne. Nie pomaga myśl, że czekają, aż zrobię im kanapki i że po prostu mnie potrzebują. Czasami marzę o tym, żeby się wyspać. Myśl o dzieciach nie dodaje mi energii. Ani odrobiny. Nie jest mi łatwiej, czasami nie są moją motywacją. Chcę zostać w ciepłym łóżku i dokończyć wszystkie zaczęte książki, pooglądać seriale, na które nigdy nie mam czasu, pomodlić się w spokoju..

Kiedy moje dzieci były malutkie, na całe zło świata nie pomagał jeden uśmiech. To nie działało na to niewypowiedziane zmęczenie, którego doświadczyłam. Na te wszystkie niezliczone noce, praktycznie bez nieprzerwanej godziny snu. Widok słodko śpiącego Cudu w moich ramionach, nie poprawiał mi nastroju po kilkugodzinnych atakach kolki.
Te kilka lat temu miałam wrażenie, że tylko mi uśmiech dziecka nie rekompensuje wszystkich trudności.. że jestem sama.

Tak samo jak Ty, mam gorsze dni. Takie, w których nic nie jest dobrze. Nic! W których kawa jest niedobra, Mąż nie taki, dzieci niegrzeczne, bułka za bardzo wypieczona.. a lubię jasną.
W te dni snuję się po domu, nie mogąc wykrzesać z siebie nawet odrobiny uśmiechu. Nic mnie nie cieszy, nic mnie nie zachwyca. Wszystkie cuda codzienności przechodzą mi pod nosem zupełnie niezauważone. Nie chce mi się z nikim rozmawiać. Nie chce mi się układać puzzli, a tym bardziej czytać książeczek. Nie chce mi się nikogo słuchać.
Mam takie dni.

Tak samo jak Ty, szukam w naszym wspólnym, rodzinnym świecie, miejsca tylko dla siebie. Dla tych rzeczy, których ja chcę i o których marzę. Szukam miejsca dla tego wszystkiego, za czym tęsknię od kiedy mam dzieci. Potrzebuję przestrzeni, w której mogę poczuć, że znowu jestem kimś więcej niż tylko mamą.
I tak. Tęsknię. Bardzo tęsknię za beztroską, za czasami, w których mogłam, a nie musiałam, za ciszą w niedzielny poranek..

Tak samo jak Ty, czasami idę na łatwiznę i serwuję na obiad kanapki.
Tak samo jak Ty, ratuję się bajkami, kiedy nie wiem w co włożyć ręce, albo kiedy chcę kupić sobie jeszcze kilka minut snu.
Tak samo jak Tobie, zdarzyło mi się zapomnieć o zmianie planu, o szkolnym przedstawieniu, o wywiadówce, o wpłacie za wycieczkę, o wydmuszkach na plastykę.. pomyliłam daty wizyty u lekarza. Kilka razy.
Tak samo jak Ty, czasami wychodzę z domu elegancko ubrana, a w drodze samochodem orientuję się, że Najmłodsza wytarła nos w moje granatowe spodnie, albo na szybko zdrapuję czekoladę z białej bluzki.

Zupełnie tak jak Ty, momentami mam serdecznie dosyć. Krzyczę. Muszę pobyć sama. Wzdycham, kiedy znowu przerywają mi rozmowę i zastanawiam się, czy na pewno się do tego wszystkie nadaję?!

Czy to wszystko sprawia, że jestem złą mamą? Gorszą mamą?
Nie.
Bo tak samo jak Ty, kocham ich nad życie i zrobię dla nich wszystko.
Pomimo moich gorszych dni, pomimo załamanych rąk i łez.
Pomimo tego wszystkiego, czym nie chwalę się koleżankom i czego nie pokazuję na Instagramie.
Nie jestem złą mamą i Ty też nią nie jesteś.
Jesteśmy ludźmi. Tylko ludźmi.
Jestem kobietą, która daje z siebie wszystko, żeby być najlepszą mamą dla swoich dzieci.
Wiem, że Ty też.

Pozwólmy, żeby nasze słabości przybliżały nas do Boga. Żeby nasza niemoc, wskazywała nam Jego wszechmoc.. ale wzajemna szczerość, niech przybliża nas do siebie. Niech wzmacnia nasze relacje.
Na co dzień potrzebujemy przede wszystkim bliskości Boga, ale bardzo potrzebujemy też siebie nawzajem!
Ja Ciebie, a Ty mnie.
Tak normalnie, naturalnie, bez spinania się, sztuczności..

Nie raz zdarzyło mi się udawać przed inną mamą, że wszystko ok. Uśmiechałam się szeroko, podczas gdy w środku wszystko płakało.
Czy zdarzyło cie się kiedykolwiek udawać? Że wszystko pod kontrolą, że jest dobrze, że jesteś szczęśliwa z trójką malutkich dzieci w domu, sama od rana do wieczora? Że wcale nie chcesz wracać do pracy? Że wcale nie brakuje ci wyjść z domu na zakupy, do kina..? Że wcale nie marzysz o tym, żeby wyjechać na wakacje bez nich? Żeby się wyspać? Zjeść spokojnie obiad?
Przecież masz to, czego chciałaś, dlatego teraz nie możesz pozwolić sobie na bycie nie do końca szczęśliwą i przyznanie, że wyobrażałaś sobie to wszystko zupełnie inaczej..
Czy zdarzyło ci się negować własne uczucia tylko dlatego, żeby ktoś inny nie pomyślał o tobie źle? A w szczególności inna mama.. bo względem siebie nawzajem jesteśmy niezwykle surowe.

Wiesz.. możesz tak dobrze udawać, że inne Kobiety naprawdę uwierzą, że jesteś perfekcyjna w każdym calu. Możesz tak dobrze chować się za maskami na każdą okazję, że ludzie wokół będą zachwycać się tym, jak dobrze sobie radzisz w każdej sytuacji.
Ale możesz też roztaczać wokół siebie atmosferę, która sprzyja szczerości i sprawi, że kobieta obok odetchnie z ulgą myśląc Jak dobrze, że ona ma tak samo jak ja.
Bez udawania.

Brakuje mi tego, Kochana Mamo.
Brakuje mi tej wolności, żeby móc być z Tobą szczera i jednocześnie nie oceniona.
Chciałabym wiedzieć, że masz tak samo jak ja. Że nie jestem sama, że ty też...
Bardzo mi tego brakuje.

Kochana, więcej wzajemnej szczerości, więcej empatii, więcej zrozumienia, mniej osądzania.
Mniej udawania.
Bo tak naprawdę wszystkie jesteśmy do siebie podobne.
Nie warto udawać, że jest inaczej.
Nie trzeba.

I kiedy w końcu przestaniemy chować się za maskami doskonałości, możemy się zdziwić, jak wiele jest mam, które mają tak samo.
Tak samo jak ja.
Tak samo jak Ty.










Ilustracja pochodzi z tej strony.

Zdecyduj już dzisiaj

28.8.17 Komentarze 7

Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak inaczej mogłoby wyglądać twoje życie, gdyby Bóg zawsze był twoją pierwszą opcją, a nie ostatnią deską ratunku?
Jak wielu rozczarowań mogłabyś uniknąć, gdybyś z wyprzedzeniem zdecydowała, że zawsze będziesz szukać Jego woli?
Jak wiele mądrzejszych decyzji mogłabyś podjąć, gdybyś była zdeterminowana, żeby ufać Jemu, bez względu na wszystko..?
I nie raz, zamiast brać sprawy w swoje ręce, zaczekałabyś na Jego odpowiedni czas.
Zamiast ze wszystkich sił próbować ogarniać życie po swojemu, pozwoliłabyś Jemu działać.
Zamiast płakać w poduszkę.. mogłabyś spać spokojnie.

O ile więcej pokoju miałabyś w sobie dzisiaj.
O ile mniej problemów.
O ile mniej straconych dni, miesięcy, lat..

Ale jeszcze nie jest za późno.
Możesz zdecydować dzisiaj, co zrobisz jutro, za rok.. kiedy znowu będziesz musiała stawić czoła trudnościom, kiedy życie zacznie pukać do twoich drzwi wyciągając najcięższe działa.
Kiedy będziesz musiała podjąć kolejną, trudną decyzję.
Zdecyduj dzisiaj, że będziesz kobietą, która wybierze Boga ponad wszystko.
Która zawsze będzie ufać Mu we wszystkim i pomimo wszystko.
Już dzisiaj zdecyduj.
Przygotuj swoje serce już teraz, na to, co czeka cię jutro.


Tylko pomyśl, jak wyglądałyby nasze relacje, gdybyśmy już dzisiaj zdecydowali się być mniej.. delikatni. Mniej obraźliwi. Mniej urażeni każdym nieporadnie dobranym słowem, nie zawsze wypowiedzianym po to, żeby sprawić nam przykrość.
Wyobraź sobie jakby to było, gdybyśmy potrafiły śmiać się same z siebie i nie brać wszystkiego tak śmiertelnie poważnie. Gdybyśmy przestały wkładać w usta innych ludzi słowa, które nigdy nie zostały wypowiedziane. Może czas przestać bawić się w domysły?
Czy nie byłoby nam samym łatwiej, bardziej.. lekko, gdybyśmy pamiętali mniej tego co złe, a więcej tego co dobre? I gdybyśmy bardziej byli skorzy do błogiego zapomnienia i rzucenia za siebie tych kilku bolesnych zdań..?

Zastanów się przez chwilę, jak wyglądałyby nasze znajomości, gdybyśmy zdecydowali się widzieć przede wszystkim dobro w innych ludziach.
Gdybyśmy postanowili dostrzegać potencjał w każdym człowieku i naprawdę uwierzyć, że każdy to dobro w sobie ma, trzeba je tylko umiejętnie wyłuskać.. a potem zacząć wyolbrzymiać.

Pomyśl, jak mogłyby wyglądać nasze małżeństwa, gdybyśmy postanowili na samym początku, że nigdy nie położymy się spać pokłóceni.
Że zawsze, ale to zawsze, skończymy dzień w zgodzie. Z buzi i z czułym dobranoc. 
Nie.. nie zawsze z tym samym zdaniem. Raczej w poszanowaniu wzajemnej inności. W szacunku i miłości, pomimo różnic.
Po prostu w zgodzie, nawet jeśli zgoda ma oznaczać kompromis.

Zdecyduj dzisiaj.
Zdecyduj teraz.

Wyobrażam sobie czasami, jak mogłyby wyglądać nasze relacje, gdybyśmy postanowili nie słuchać plotek.
Gdybyśmy przestali nadstawiać ucha na to, co mówią inni o innych. Gdyby przestało nas tak bardzo interesować, co mówią o nas, bez nas. Bo po co? Mniej wiesz, lepiej śpisz..
Zastanów się, jakby to było, gdybyśmy zdecydowanie ucinali takie rozmowy, gasili je w samym zarodku?
Czy wiesz, ilu nieporozumień moglibyśmy uniknąć?
Ilu kłótni, bólu, niepotrzebnych łez.. ile noszonych latami żalów moglibyśmy sobie nawzajem oszczędzić?
Zdecyduj teraz.
Nie słucham. Nie chcę wiedzieć. Nie obchodzi  mnie.
Nie muszę znać szczegółów.

Myślę też o tym, jakie byłoby nasze społeczeństwo, gdybyśmy byli bardziej życzliwi dla siebie nawzajem. Bardziej cierpliwi i wyrozumiali względem naszych dzieci.
O ile łatwiej by nam się żyło, gdyby złość, brak szacunku i wszechobecny egoizm, zastąpiła łagodność, miłość i gotowość do bezinteresownej pomocy. A wszystko to w pokorze względem siebie.
W myśleniu o innych lepiej.
Czy nie byłoby przyjemniej, gdyby ponura mina zrobiła miejsce dla szczerego uśmiechu? Takiego bez powodu -  na chodniku, przy kasie, w okienku pocztowym..w zwykły dzień.
Gdybyśmy byli bardziej wdzięczni, zamiast narzekać.
Gdybyśmy bardziej podnosili się na duchu, a nie ciągnęli w dół.
Gdybyśmy potrafili cieszyć się z sukcesów innych ludzi - bez zazdrości.
Gdybyśmy z chamstwem walczyli miłością, a nie jeszcze większym chamstwem.


Dlatego zdecyduj już dzisiaj, jak zareagujesz jutro.. na hejt, na niesprawiedliwą ocenę, na przykre słowa, na rozlane przez dziecko kakao.
Wiesz jakie to ważne? Już dzisiaj nastawić swoje serce na odpowiednie tory?
W obliczu wyzwania, będzie dużo trudniej.

Czasami zastanawiam się jakby to było, gdyby Biblia była przez nas wszystkich nie tylko czytana.
Jak mogłoby być, gdyby przekładała się na realne życie.
Gdybyśmy nie tylko inspirowali się pięknymi wersetami, ale wprowadzali je w czyn.
Gdybyśmy nie omijali tych, które są dla nas wyzwaniem..

Jak wielki wpływ moglibyśmy mieć my, chrześcijanie, na otaczający nas świat, gdybyśmy w końcu zaczęli naśladować Mistrza.
Być Jego odbiciem.
Jak bardzo inny ten nasz świat mógłby być..

Tylko pomyśl,
Rozmarz się na chwilę i.. zdecyduj.

Zdecyduj już dzisiaj.










Zdjęcia: Agnieszka Olechowska

Kocham Lubię Szanuję

21.8.17 Komentarze 9

Kocham, kiedy wcześnie rano zaczynają się schodzić do naszego łóżka. Cała trójka.
Kocham nasze wieczory. Te tylko nasze, spokojne, we dwoje. Kiedy w końcu nic nie musimy, nikt nie woła, nie krzyczy, nie płacze. Ale kocham też gwar przy kuchennym stole w sobotę rano. Rozmowy, ich śmiech i jaglankę z owocami.
Kocham radość Jasia. Tą, z najmniejszych rzeczy. Z głupot..


Kocham, kiedy pyta Kawka?, przed południem, bo pracujemy w domu. Ten fakt też kocham..
Kocham, kiedy zaczynam zdanie, a On je kończy. Dobrze wiem, co chce powiedzieć. Albo kiedy nie mówię nic, a On rozumie mnie bez słów.
Kocham roześmiane oczy Benia.
Kocham wracać do domu.
Kocham z Nią zasypiać. Kiedy wtula się tak mocno i mogę czuć jej zapach. I kiedy szepcze mi do ucha jeśteś ciudowna mamusiu. 
Kocham śniadania na tarasie i fakt, że jemy je tam prawie codziennie.
Kocham wczesne poranki w ogrodzie z Tatą. Kocham nasze rozmowy i to, że wszystkie swoje zmartwienia tam, w tym ogrodzie, mogę u Niego zostawić, a potem przekroczyć próg domu lżejsza. Z mokrymi od rosy stopami, lekko zacząć kolejny dzień.
Te i wiele innych rzeczy.. kocham.



Lubię, kiedy pranie schnie w ogrodzie. A wieczorem, kiedy składam już wysuszone, pachnie wiosną, latem, początkiem jesieni..
Lubię, kiedy w naszym domu jest czysto, a na podłodze w łazience leżą białe dywaniki. Lubię, kiedy nic nie przykleja mi się do bosych stóp, nie potykam się o zabawki, a rano wita mnie wysprzątana kuchnia.
Lubię świeże kwiaty na stole. Nie tylko od święta. Lubię zerkać na nie w ciągu zabieganego dnia.
Lubię latte z pianką. Delikatne w smaku, nie za gorące. Jesienią i zimą z cynamonem.


Lubię, kiedy pracuje pralka, a w piekarniku piecze się ciasto.
Lubię ten moment, w którym po kilku godzinach pracy klikam Opublikuj.
Lubię dobrze wyglądać dla siebie samej. Nad zlewem, przy obiedzie, przy wieszaniu prania. I kiedy niespodziewanie wpadnie koleżanka.
Lubię obejrzeć mądry film. Dający do myślenia, inteligentny. Taki, żeby podczas końcowych napisów móc pomyśleć: było warto.
Lubię czytać w łóżku przed snem. Chociaż kilka zdań..
Lubię spacery.


Lubię świeżo wypraną pościel starannie ułożoną na łóżku i zapach wiatru w naszej sypialni.
Lubię trzaskający ogień w kominku wieczorami.
Lubię ten moment, kiedy po dłuższej rozłące wchodzi do domu.
Te i dziesiątki innych drobiazgów.. lubię.

Szanuję każdy nowy dzień.
Szanuję życie, które mam, bo mam je tylko jedno. Tak jak każdy.
Czasami nie wychodzi.. ale staram się bardzo.
Szanować.
Doceniać fakt, że dostałam kolejny wschód słońca w prezencie.

Z całych sił staram się szanować te dni spokojne i te, w których nie wiem jak się nazywam.
Doceniać te trudne dni i te, przez które przechodzę tanecznym krokiem.
Te z chorymi dziećmi i te w zupełnym zdrowiu.
Te wyjątkowe i te zwykłe. Poniedziałki, środy, piątki..
Panie, pomóż mi jeszcze bardziej doceniać.
...


Gdyby ktoś nas zapytał, co lubimy w swoim życiu, każdy z nas zacząłby wymieniać małe rzeczy.
Drobne przyjemności, bez których nasza codzienność byłaby po prostu uboższa.
Jestem pewna, że zadowolone mruczenie kota, albo polne kwiaty od Syna, znajdą się na liście niektórych z was..

To, co buduje nasze życie, to drobiazgi. Niepozorne rzeczy, które składają się w piękną całość.
Szczegóły, które doceniamy najbardziej wtedy, kiedy ich zabraknie.


A teraz weź kartkę papieru, długopis i pisz.
Pomyśl przez chwilę i napisz, co kochasz w swoim życiu, co w nim lubisz, co doceniasz, a co musisz zacząć bardziej szanować.
Jakie chwile sprawiają, że się uśmiechasz i że na samą myśl o nich, szybciej bije ci serce.
Nie wybiegaj myślami za daleko - nie musisz. Nie szukaj gdzieś tam, gdzie nigdy cię nie było, albo gdzie bywasz rzadko.
Szukaj tu i teraz.
Drobiazgów.
Szczegółów.
Detali.
Bo to właśnie małe rzeczy, znaczą w naszym życiu najwięcej.

Życie to seria małych, niepozornych cudów.
Zauważ je teraz, doceń i spisz.


Kiedy już napiszesz, to powieś na lodówce, na ścianie, połóż na stoliku nocnym, albo schowaj do torebki.
Czytaj wtedy, kiedy dzień będzie wydawał ci się stracony. Kiedy wszystko pójdzie nie tak, spojrzysz wtedy na tę listę i przypomnisz sobie ile dobrych rzeczy jednak ci się przydarzyło.

Świeża pościel i latte z pianką.. choć wypita w biegu, była przecież pyszna.
Zapach powietrza po burzy, uśmiech Syna..
No i Tata.
Najwyższy. Książę Pokoju. Wszechmogący.
Dobry Ojciec, który jest zawsze, bez względu na to, jaki miałaś dzień.
Doceń to.

Otaczaj się ulubionymi zapachami, spędzaj czas z ukochanymi ludźmi.
Spróbuj częściej robić to, co sprawia ci radość.

Delektuj się swoim życiem.
Wracaj często do swojej listy małych przyjemności i żyj zwracając uwagę na drobiazgi.
Ci, którzy to potrafią, codziennie mają święto.






Wyciszenie

16.8.17 Komentarze 5

Możesz wyłączyć telewizor i zamknąć laptopa.
Możesz wyciszyć telefon, wysłać dzieci do babci i zaszyć się w najspokojniejszym miejscu swojego domu. Możesz zatrzasnąć za sobą drzwi, pozamykać wszystkie okna.. i mimo to, nie zaznać ciszy. Nie posmakować ani odrobiny spokoju i wyciszenia, których każdy z nas potrzebuje.
Możesz dalej w samej sobie przeżywać prawdziwą nawałnicę.


Dlatego..
Wyciszcie się niespokojne myśli.
Zmartwienia, troski i zniechęcenie.
Cokolwiek czeka mnie jutro - Najwyższy już tam jest.
Zadba, zatroszczy się i wyposaży.

Wycisz się pragnienie zabrania spraw w swoje ręce.
Pragnienie chwycenia za miecz i walki po swojemu, w walce z góry skazanej na klęskę.
Wycisz się, pragnienie dobijania się do drzwi, które już dawno zostały zamknięte. Bo przecież Ojciec inne przede mną otworzył. Lepsze.

Wyciszcie się niezadowolenie i narzekania.
Że dzieci nieposłuszne, że choroba, że wydatki, że praca za ciężka, a uda za grube, no i słońca w tym roku za mało.
Nie chcę więcej wierzyć, że czegoś mi do szczęścia jeszcze brakuje. Że jeszcze tylko... i będę z radością wstawać z łóżka każdego poranka.
Mam wszystko.
Mam Jego.
A przecież być blisko Niego, to szczęście największe. ( Psalm 73;28 )

Wyciszcie się oskarżania i wyrzuty sumienia.
Krzyczycie tak głośno, kiedy się potykam. Słyszę was tak wyraźnie.
Nieudolna. Niewystarczająco dobra. Zła mama. Zła żona.
Nie nadajesz się. Nie potrafisz. Nie uda ci się.
Mam dosyć waszych kłamstw.

Wycisz się strachu.
Nieznane z Bogiem przy boku nie musi przerażać. Bo On, myśli ma o pokoju. ( Jeremiasz 29;11)
Moja przyszłość jest w Jego rękach bezpieczna.

Wycisz się osądzanie drugiego człowieka.
Kim jesteś, że oceniasz?
Sąsiadkę zza płotu, Panią z poczty, krzyczącą Mamę w osiedlowym sklepie z bliźniakami u nogi..
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. ( Ew. Jana 8;7 )
Rzucisz?

Wycisz się, żeby usłyszeć głos Tego, który każdą burzę potrafi jednym słowem uspokoić. ( Ew. Marka 4;39 )
Twoją też.

W Jego głos się wsłuchaj, za Jego głosem idź.
Żaden inny się nie liczy.

Wycisz się, bo wyciszona dusza potrafi usłyszeć Stwórcę ponad troskę, niezadowolenie, wyrzuty sumienia, strach, osądzanie..

Wycisz się i poznaj, że On jest Bogiem. ( Psalm 46;11 )

Wycisz się przed Panem i oczekuj Go cierpliwie. ( Psalm 37;7 )

Bo nie w dziesiątkach pytań, nie w krzyku, wiecznym rozżaleniu, nie w pretensjach, ani nawet nie w płaczu do poduszki, kiedy nikt nie słyszy.
Nie w tym leży nasza siła, ale w ciszy.
W spokoju. U uciszonym wnętrzu i pewności, że On jest Bogiem i my w boga bawić się nie musimy.

W ciszy i zaufaniu znajdziemy siłę na każde dzisiaj i każde jutro, które nas czeka. ( Ks. Izajasza 30;15 )
W wyciszeniu przed Bogiem drzemie moc, której szukasz.
Nawet kiedy wokół rozszaleje się burza, ty będziesz mogła delektować się wewnętrznym spokojem, który pomoże ci stawić czoła największej nawałnicy.

A więc.. wycisz się, Kochana.
Wtedy i w zatłoczonym sklepie, i w domu z trójką malutkich dzieci, w stresującej pracy i leżąc w szpitalnym łóżku, będziesz mogła usłyszeć kojący głos Taty.
Ten najsłodszy ze wszystkich.
I bądź ostrożna, bo tak łatwo można go zagłuszyć..


Przerwa

12.8.17 Komentarze 2

Mam bardzo mądrego Męża. Bardzo.
Często jest moim głosem rozsądku.
Pomaga mi spokojnie podejść do wielu rzeczy i przypomina o tym, co ma największe znaczenie, a co jest tylko bzdurą niewartą uwagi.
On wytłumaczy sprawy najbardziej skomplikowane tak, że stają się proste.
Rzeczy, których sama nie potrafię sobie poukładać kilka dni, On powkłada w odpowiednie szufladki w trakcie kilku minut rozmowy.
Pomaga zachować dystans do ludzi, rzeczy i sytuacji.

To od Niego najczęściej słyszę:
Odpuść
Nie warto 
Nie ma sensu
Daj sobie czas

Mam w domu prawdziwy Skarb.


Kiedy otworzyłam bloga, bardzo się zaangażowałam.
Zdjęcia, wpisy kilka razy w tygodniu, w myślach dziesiątki tematów, o których trzeba napisać.
Albo wszystko - albo nic.

Siedziałam nad postami nocami, pisałam w każdej wolnej chwili.
Pisałam o tym, jak pięknie spędzać czas z dziećmi. Jak kochać życie, być wdzięcznym i świętować każdą chwilę życia.
Pisałam o tym, żeby żyć wolniej i uważniej. Z wyłączonym telefonem siadać do obiadu i bez telewizji w tle rozmawiać z najbliższymi patrząc głęboko w oczy.
Pisałam o tym, że kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko jest na swoim miejscu.
Pisałam o tym, że On jest szczęściem i radością, że On jest pokojem, On jest siłą, On jest źródłem i dawcą tego, co w życiu najcenniejsze i najpiękniejsze. Że trzeba do tego źródła wracać codziennie.
Bo żeby dawać, trzeba najpierw wziąć.
A On chce dawać. Chce być dla nas i w nas.

I pamiętam jak dziś, kiedy kilka miesięcy temu siedziałam z laptopem na kolanach pisząc kolejnego posta.
Dzieci stały obok błagając o moją uwagę, a ja próbowałam mądrzyć się na blogu na jakiś życiowy temat.
Wtedy On podszedł i powiedział:
Nadia, odłóż ten komputer. 
Chyba zapomniałaś o cudach w NASZEJ codzienności. 
Żeby pisać o nich na blogu, musisz przeżywać je w realnym świecie.
Z laptopem to ci się nie uda..
Daj sobie czas. Zwolnij.

Uświadomił mi, że od kiedy postanowiłam dzielić się naszym światem z Wami, zapomniałam o ten świat dbać tak, jak powinnam.
Pielęgnować. Troszczyć się. Poświęcać czas.
Za bardzo się rozpędziłam, za dużo chciałam na raz.

Pisałam o rodzinie, bez czasu dla rodziny.
Zatraciłam się w pracy dla Boga, ale bez Boga.
Odeszłam od Źródła na tyle daleko, że nie wiedziałam nawet jak pisać i o czym.
Stwierdziłam, że to już wszystko, co miałam do napisania.

W realnym świecie, nie zawsze był czas na spotkanie z Ojcem.
Nie zawsze był czas na te spokojne rozmowy z dziećmi, nie zawsze była siła na świętowanie codzienności.
Chciałam dawać więcej, niż sama miałam.
Pisanie, które było dla mnie przyjemnością, zaczęło ciążyć.
Przyszedł czas na reset.

Dlatego teraz teraz już jakiś czas mnie nie ma. Na blogu niezaplanowana przerwa.
Odpoczywam i nabieram sił na kolejny rok i na nowe wyzwania, które czekają na mnie zaraz po wakacjach.
Uwierzycie, że we wrześniu miną dwa lata od publikacji pierwszego posta..?

A póki co.. całe dnie spędzamy w ogrodzie. Na hamaku, w basenie, na kocu..
Jemy arbuzy, borówki i maliny prosto z krzaczka i śniadania na tarasie.
Chodzimy do biblioteki i na targ po świeże warzywa. A w drodze do domu kupujemy lody i wafelka dla Mili.
Godzinami układamy puzzle.
Godzinami czytamy.
Ja wieczorami sprzątam kuchnię, nastawiam zmywarkę i ćwiczę. Z Chodakowską oczywiście.
W kuchni pachnie małosolnymi i pomidorami z cebulką. I jeszcze pietruszką z ogródka Babci.

Przychodzę do Źródła i znowu chce mi się wstawać przed wszystkimi. Spędzać wczesne poranki na tarasie z Biblią w ręku, z modlitwą na ustach i wdzięcznością  sercu.
Tęsknię za Tatą, a w ciągu dnia zawsze coś.. chcę brać garściami, żeby móc z siebie dawać mojej rodzinie na co dzień.
Żeby móc dawać z siebie tutaj.

Oczywiście, że w te wakacje zdarzyło mi się nie raz, nie dwa, że trzasnęłam drzwiami. Mamrotałam pod nosem, że to nie na moje siły, albo płakałam w ubikacji, bo cierpliwości już tak bardzo mi brakowało..
Zdarza się, że tęsknie za szkołą i przedszkolem.
Zdarza mi się.. jak każdej mamie chyba.

I wtedy tym bardziej wiem, że dobrze robię odpuszczając to i owo na jakiś czas, bo nakładając na siebie jeszcze więcej, byłabym po prostu.. niemądra.

A ty?
Co u Ciebie?
Pełnia sił czy czas na odpoczynek?
Wypalenie czy może głowa pełna pomysłów?
Walczysz? Czy masz ochotę odpuścić?
Może zrób sobie przerwę..?

Czasami dobrze jest zatrzymać się i wrócić myślami do początku: dlaczego i dla kogo zaczynałaś?
Bo zdarza się, że zaczynamy dla Boga, a nagle robimy coś zupełnie pod siebie i dla siebie. Coś, co nie ma nic wspólnego z Ojcem.
Zabłądziliśmy po drodze.
Zdarza się, że chcemy robić coś dla siebie, a kończymy starając się zadowolić wszystkich wokoło.
Obraliśmy złą trasę.
Zdarza się też, że naszym celem jest szczęście dzieci, a po drodze gdzieś o nich zapominamy, tracimy z oczu.
Nie tędy droga.

Nie ważne jest jak zaczynasz - ważne jak kończysz i w jaki sposób dochodzisz do miejsca, w którym chcesz być.

Dobrze jest odpocząć i wrócić ze zdwojoną siłą.
Dobrze jest nabrać zdrowego dystansu i przyjść jeszcze bliżej Źródła.
Bo zawsze można bliżej.
Bo nigdy nie jest za blisko.

Wierzę, że w życiu każdej z nas, oprócz ludzi przyglądających się i czekających na nasze choćby najmniejsze potknięcie, znajdą się też ludzie - cuda, od których być może usłyszysz:
Odpuść
Nie warto 
Nie ma sensu
Daj sobie czas
Wtedy dobrze jest posłuchać.
Ja cieszę się, że posłuchałam.

A teraz idę nastawić ekspres i wypić pyszną, gorącą kawę w ten cudowny, Boży dzień.
Niedługo tutaj wracam.

Dziękuję, że czekacie i pytacie.
Dziękuję, że jesteście.