Razem

13.4.17 Komentarze 0

Po co to robimy?

Po co te wszystkie przygotowania, pieczenie ciast, ubieranie pościeli, setki kilometrów przemierzanych z marudzącymi dziećmi w samochodzie?
Po co kupujemy serwetki w groszki, polerujemy sztućce i robimy ulubioną sałatkę siostry?
Po co czyste schody na ganku, umyta łazienka i pachnące ręczniki?
Po co ten cały wysiłek?

Dlaczego odliczamy dni do wyjazdu na drugi koniec Polski, do domu, który nazywamy rodzinnym?
Dlaczego nie możemy doczekać się wspólnie spędzonego czasu, śmiechu, zwierzeń, spacerów..
Dlaczego uśmiechamy się na samą myśl o tym wszystkim?
Skąd bierze się ta cała ekscytacja?

Jestem pewna, że wiesz skąd.
Wiesz po co to wszystko.

Robimy to, bo chcemy być z tymi, których kochamy.
Kochamy spędzać z nimi czas.
Kochamy być blisko nich i przeżywać życie razem.

Wspólne wakacje.
Święta.
Wieczory przy kominku pod jednym kocem.

Razem pijemy urodzinową kawę i kroimy tort.
Dzwonimy, żeby zapytać jak minął dzień.
Wpadamy niespodziewanie z kawałkiem drożdżowego ciasta w zimowe poniedziałki.

Cały rok czekamy na to, żeby móc wypić z mamą kubek gorącej kawy, kiedy cały dom jeszcze śpi.
Dokładnie tak, jak kilkanaście lat temu, kiedy jeszcze mieszkałyśmy w domu.
Ten moment, kiedy Dziadek widzi wnuka po raz pierwszy od długiego czasu.
Te uśmiechy, uściski i łzy wzruszenia.
Zaglądanie przez firankę, czy już są.. czy przyjechali.
Wyczekiwanie.. a wszystko po to, żeby być razem.
Wszystko z miłości.


Bóg też kocha być z tymi, których.. kocha.
Chce relacji z człowiekiem. Relacji najbliższej z możliwych.

Chce tych spokojnych rozmów przy kuchennym stole.
Chce być częścią wielkich uroczystości i zwykłych poniedziałków.
Chce słyszeć, jak minął nam dzień.
Chce wspólnie spędzonego czasu, śmiechu, zwierzeń, spacerów..

On chce tego dzisiaj i pragnął tego od samego początku.
Zrobił wszystko, żeby  razem  znowu było możliwe.

Nie mógł znieść dzielącej nas przepaści grzechu, więc zapłacił za nasze błędy.
Naprawił to, co sami zniszczyliśmy i wyciągnął do nas swoje przebite ręce.

Miłość do człowieka, zaprowadziła Go na Golgotę.
Zapłaciła najwyższą cenę.
Pokonała śmierć, żebyśmy my mogli żyć.. i ciągle jest tak samo wielka.
Dzisiaj tak samo mocno chce być razem z nami.

Czy można pozostać wobec niej obojętnym?
Odwrócić się plecami, zostawić ją gdzieś w tyle i żyć własnym życiem.. osobno?


Wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie.
A gdy już stał się człowiekiem, uniżył się tak dalece, 
że był posłuszny nawet w obliczu śmierci, 
i to śmierci na krzyżu.
                                                                                                                       List do Filipian 2;7-8