Rozdarta
Dzisiejszy wpis jest dla kobiet, które czują się wewnętrznie rozdarte.
Dla takich jak ja, które nie do końca potrafią poradzić sobie z napięciem, które temu towarzyszy.
Tak, jestem rozdarta. Bardzo.
Rozdarta pomiędzy tym co ważne, a tym co ważne inaczej.
Rozdarta pomiędzy tym co chcę robić, a tym co powinnam.
Rozdarta pomiędzy codziennymi obowiązkami, a niecodziennymi możliwościami.
Pomiędzy pisaniem, a czytaniem... bajki mojej Córeczce.
Pomiędzy tym co kocham i tymi, których kocham.
Pomiędzy marzeniami, a rzeczywistością.
Jestem rozdarta pomiędzy pragnieniem bycia z dziećmi i pragnieniem pracy w ciszy i w spokoju.
Pomiędzy dążeniem do nowych rzeczy i wiernym dbaniem o te, które już mam.
Pomiędzy pracą 'na zewnątrz' i pracą za zamkniętymi drzwiami mojego domu.
Często nie wiem co w danej chwili wybrać, a najczęściej przychodzi mi wybierać między dobrym, a... dobrym.
Jak pogodzić te dwa światy?
Jak żyć życiem świadomym celu w tym bałaganie myśli i nieustannym wołaniu dochodzącym z obu stron?
W samym środku tego napięcia i nieznośnym uczuciu bezsilności, dzień po dniu przypominam sobie, że Bóg jest ze mną w każdym moim 'pomiędzy'.
Proszę Go o mądrość w podejmowaniu decyzji i odważnie wchodzę całą sobą w to, co wybrałam.
Bez żalu i bez oglądania się za siebie.
Ta odwaga jest bardzo istotna. Bez niej nigdy nie byłabym w stanie zaangażować się w pełni ani tu, ani tam.
Przypominam sobie, jak ważne jest poddawanie Jemu wszystkiego.
Każdego mojego kroku, każdej czynności, każdego wyboru.
Każdego uczucia napięcia i bezradności.
Staram się podchodzić do każdej decyzji z postawą uwielbienia i wdzięczności za to, że mam z czego wybierać.
Że mam przywilej różnych opcji.
To niezwykle ważne w całym tym trudnym procesie...
Procesie uświęcenia.
W procesie kształtowania mnie, jako Bożej kobiety.
Każde napięcie, każde uczucie bezsilności i każde moje 'pomiędzy' są dla mnie ponagleniem do bycia jeszcze bliżej Bożego serca.
Do patrzenia w górę, zamiast w jedną czy w drugą stronę...
Ostatecznie każda trudność ma na celu przybliżenie mnie do Niego.
Każda wewnętrzne rozdarcie potrzebuje opatrunku Bożej miłości.
Tylko w Bożych ramionach, jestem w stanie złapać oddech i nabrać sił do pełnego życia świadomego celu.
Tylko On jest w stanie skleić obie strony w jedną, płynną całość i pokazać mi swoją najlepszą perspektywę.
Bez względu na to co wybiorę w danym momencie, żyję dla Niego, dzięki Niemu i ukryta w Nim.
Ta myśl daje mi wewnętrzny pokój.
Ta prawda leczy każde moje rozdarcie.

1 komentarze:
Napisz komentarzeZdawało mi się,że rozdarcie,które wydaje się nie mieć końca jest we mnie,a ogrom tego rozdarcia jest tak ciężki,że nawet wstyd Panu Bogu marudzić...no i właśnie też nie marudzę,a wołam w bólach o pomoc,gdyż coraz trudniej.Pozdrawiam.AD
Odpowiedz