Stara bieda

4.1.16 Komentarze 1

Rok temu myłam te same porysowane blaty, w naszej 'hand-made' kuchni- bez cicho zamykających się szafek, z zacinającą się szufladą i skrzypiącymi drzwiczkami. Ładnej, ale kompletnie niefunkcjonalnej..bo ja o IKEI marzę już trzecią zimę.
Rok temu zakręcałam tę samą cieknącą spłuczkę w ubikacji na parterze. Ubikacja czeka na remont. Kilka lat już czeka.
Rok temu ścieliłam to samo skrzypiące łóżko i ubierałam spraną już pościel.
Rok temu ściany w przedpokoju prosiły o malowanie..dzisiaj o to błagają.
Rok temu nosiłam te same buty i ten sam płaszcz. Dwa lata temu też..i trzy.
Rok temu marzyłam o Australii i weekendzie tylko we dwoje. I o wielkich zmianach- w domu, w pracy, w codzienności..żeby nudno nie było. Bo nudą momentami wiało.
Rok temu miałam tę samą firmę i te same dylematy, by utrzymać się na rynku. Kombinowaliśmy jak to zrobić, żeby zarobić, mimo, że narobić się trzeba. Już się nauczyłam, że innej drogi nie ma, jeśli człowiek chce uczciwie.
Rok temu też nie przesypiałam nocy. Pobudka o odkryte nogi, siku, kaszel, zatkany nosek, zły sen i... bez powodu też. To ostatnie chyba najczęściej i to irytowało mnie zawsze najbardziej.
Rok temu chłopcy też nie zawsze słuchali i bili się o bzdury. Tak samo jak dziś. Nawet trochę mniej chyba..
Rok temu całkiem podobnie zaczynałam i kończyłam dzień. Moja kawa też często była zimna. I pomidorowa z makaronem..  Tak. Było całkiem podobnie.
Rok temu też myślałam dla jakich rzeczy powiedzieć 'tak', a jakie odłożyć na później. Czy na pewno nowe dżinsy mi potrzebne, czy raczej bluza dla Benia do szkoły bardziej. Czy na wakacje pojechać, czy nie w tym roku jednak..małe i większe decyzje trzeba było tak samo podejmować każdego dnia.
Rok temu też chorowaliśmy. Poranki były zimne, bo w piecu wygasło i trzeba było na nowo rozpalać..a tak się nie chciało z pod ciepłej kołdry wychodzić..do piwnicy.
Rok temu potrzeby dzieci też były najważniejsze.
Rok temu też były dni, kiedy miałam dosyć i brakowało mi cierpliwości.
Rok temu w mroźne zimowe popołudnia, nie miałam ochoty na żadne spacery. Ubieranie siebie, dzieci..komu by się chciało?! Tak jak dziś mi się nie chce. Kompletnie. W to mroźne, zwykłe do bólu popołudnie.

Ale na pytanie 'co u ciebie?', nie odpowiem 'stara bieda'.
Już nie.


Czy ,starą biedą' można nazwać zdrowe dzieci? Zaradnych, mądrych synów i narodziny naszej wymodlonej córeczki? I fakt, że piąte krzesło przy kuchennym stole jest potrzebne- choć poobijane, cieszy przecież tak bardzo.
Czy to nie grzech powiedzieć 'stara bieda' , jak te łóżko, buty i płaszcz... mam?
Czy 'stara bieda' to firma, która utrzymuje się na rynku już siódmy (!!!) rok i ciągle się rozwija? I fakt, że nigdy jeszcze niczego nam nie zabrakło?
Jak mogłabym narzekać na rutynę i zimną kawę? I siły na spacer w mroźne, zimowe popołudnie?
Jak dobrze jest mieć dylemat co na obiad ugotować, a nie na co ostatnią złotówkę w portfelu wydać.
A skrzypiące łóżko, brudne ściany i ta nieszczęsna cieknąca spłuczka, co mnie tak denerwuje..przecież to wszystko jest do zrobienia. Można kupić, naprawić, pomalować, ale żeby tak od razu 'stara bieda'?

Nie wiem, co to znaczy nie mieć na chleb. Zawsze miałam za co kupić buty i kurtki dla moich dzieci. Zawsze miałam gdzie spać. Nie wiem co to znaczy prawdziwie zimny poranek..na dworcu na przykład.

Jak jest tak dobrze, statecznie i spokojnie, to trzeba to szanować. Czy tak wybrałaś, czy samo przyszło- trzeba szanować. Nikt nie wie czy to, co dziś tak oczywiste, nie będzie jutro odległym marzeniem.
Czasami chcemy zmian, jakichś emocji, nowości. Powiewu świeżości.
Chcemy, żeby coś się w końcu działo, a co dzień wstajesz i wita Cię tylko rutyna: śniadanie, szkoła, prasowanie, obiad, pranie, jedziesz ze szkoły odebrać i w korkach czekasz, jakiś spacer zaliczasz, nowe buty na w-f kupujesz... i nie widzisz w monotonii nic dobrego, a na zmiany jeszcze nie czas. Nie masz możliwości ruszyć się z miejsca i tkwisz w swoich małych preblemikach, cieknących spłuczkach i brudnych ścianach.
Tęsknisz za chwilowo nieosiągalnym, bo i takie okresy w życiu są, kiedy musisz chwilę w miejscu postać i w rutynie się zanurzyć. W zwyczajnej codzienności na dłużej się zakochać.

Uważaj o czym marzysz.
Uważaj czego pragniesz, bo emocje, których tak szukasz mogą przyjść niespodziewanie. Teraz myślisz, że przyniosą Ci szczęście, ale mogą przynieść ciężki czas.
Wtedy utrata nieprzespanych nocy z powodu głupiego kataru będzie boleć. Bo nigdy nie chodzi nam o to, żeby emocje przyszły w chorobie, stracie, nieszczęściu..zawsze chcemy dobrych zmian i takich oczekujemy. Ale zmiany przychodzą nie tylko na lepsze. Nikt nam nie obiecywał przecież, że po czerwonym dywanie przez życie przejdziemy..
Wtedy zatęsknisz. Zatęsknisz za tym spokojem i stabilizacją. Za pomidorową z makaronem w kuchni ze skrzypiącymi szafkami.
Może wtedy rutyna kojarzyć Ci się będzie z bezpieczeństwem, a nie ze 'starą biedą'. Może wtedy stanie się szczęściem, którego nie zdążyłaś docenić.

Nie zrozum mnie źle..jak tylko będą możliwości- zakładaj firmę, wyjedź w podróż dookoła świata, przeprowadź się, zmieniaj! Za remont ubikacji na piętrze się weź i pomaluj w końcu te ściany! I dom wybuduj, rodzinę załóż..cokolwiek! Jak będzie czas, siły, pieniądze, dzieci w domu już płakać nie będą czekając na wieczorne przytulanie..Jak nie będzie 'ofiar' po drodze. Nie za wszelką cenę i nie po trupach do celu.

Życie składa się z codziennych rutynowych zajęć. Ze zwykłych dni w większości.
Nie codziennie są śluby, święta, urodziny i wakacje na Hawajach. Niedziela jedna jest w tygodniu, a sześć pozostałych dni to ta codzienność, którą wszyscy lubią szarą nazywać. A ona jest przecież taka, jaką ją widzisz. Jaką ją sobie stworzysz. Może być zwykła-niezwykła. Taka, że zazdrościć ci będą naokoło..
Bo piękne minuty składają się w piękne godziny. Piękne godziny w szczególne, piękne dni. Te dni w tygodnie, miesiące, lata..a lata na nasze życie się składają. Od nas zależy jakim żyjemy życiem i czy jesteśmy ponad utarte schematy 'szarej codzienności' i 'starej biedy'

O Australii pomarzę pewnie jeszcze kilka dobrych lat, o weekendzie we dwoje też.
Kiedyś się wyśpię, a na kuchnię z IKEA zarobię w tej naszej malutkiej firmie..

A dziś dziękuję Bogu z moją codzienność i za to, że prawdziwej biedy nigdy nie zaznałam.





1 komentarze:

Napisz komentarze
Oli
AUTOR
4 stycznia 2016 23:05 skasuj

A no właśnie..Apostoł Paweł tak wiele razy powtarza w swoich listach o dziękczynieniu.. Gdy ja idę w ten ślad,widzę ogrome zmiany,zmiany w postrzeganiu mojej"rzeczywistości". Pan daruje nam tak wiele,łaska która otrzymujemy darmo. Przyznam,że pewne doświadczenia w życiu ugieły mnie,ale dziś naprawdę wiem,że mam być wdzięczna:za zdrowie,rodzinę,pracę,za to,że mogę być dzieckiem Bożym i za każda mniejsza i większą rzecz z mojej codzienności! To naprawdę zmienia patrzenie na rzeczywistość,pozwala ja doceniać i się nią cieszyć;-)

Odpowiedz
avatar