Plan B

4.9.18 Komentarze 4

Miałam naprawdę świetny pomysł na siebie w tym nowym roku szkolnym.
No jaki ja miałam plan!
Po raz pierwszy od ponad dziewięciu lat miałam zostać w domu sama na kilka godzin.
Zupełnie sama.
Cieszyłam się na samą myśl o tej ciszy, o pisaniu, o chwili na zebranie myśli i usłyszenie w końcu moich własnych potrzeb.

Miałam nie tylko mieć pasję, ale w końcu zacząć krok po kroku przekuwać ją w sposób na życie.
Miałam dostać czas. Taki na oddech od spraw związanych z moimi dziećmi i na pracę, która w tym momencie mojego życia wydawała się być dosłownie zbawienna.

Nie byłam jednak świadoma tego, że Bóg miał dla mnie zupełnie inny plan.
Taki plan B.
Nie miałam pojęcia o jego istnieniu, ale nauczyłam się nim cieszyć.
Od kiedy dowiedziałam się, że w tym roku nie ma miejsca dla Milenki w przedszkolu, uczę się patrzeć na ten dodatkowy czas w domu z moją Córeczką jak na prezent od Ojca.
To nie przeszkoda. To możliwość.
Cała góra możliwości.


Nieplanowana i nieoczekiwana zmiana planów nie jest przyjemna.
Ale Jego myśli zawsze są lepsze od naszych.
Pełne spełnienie i satysfakcja kryją się w poddaniu i oddaniu Bogu.
Teraz to wiem i nie chcę niczego innego dla siebie i mojej rodziny.

Zostałam zmuszona nie tylko do zmiany planów, ale przede wszystkim do zmiany perspektywy.
Oczywiście mogłabym z miną męczennicy całe dnie układać klocki i lepić ciastolinowe ciastka. Nie było mi łatwo odłożyć własne oczekiwania na półkę, świadomie wybieram radosne spacery w jesiennym słońcu.
Stawiam na czytanie książek i poranne wygłupy w łóżku.
Cieszę się na wspólne gotowanie obiadów i zakupy w warzywniaku w towarzystwie mojej Królewny.
W tych drobiazgach ukryta jest bardzo szczególna misja, dlatego to na pewno nie będzie stracony rok.

Myślałam że potrzebuję pracy, a Bóg pokazał mi, że Milenka potrzebuje mojego czasu bardziej niż ja pracy.
Myślałam, że to Ona rozprasza mnie i przeszkadza w wypełnianiu powołania, a Bóg przypomniał mi, że to Ona i jej Bracia są moim głównym powołaniem na dzisiaj.
Myślałam, że jestem gotowa na nowe wyzwania, ale mój Tata widzi to inaczej.
On widzi więcej i nigdy, ale to nigdy się nie myli.


Jeszcze niedawno trudno było mi uwierzyć, że kolejny ważny krok w moim życiu to przygotowanie kąpieli dla trzyletniej Córeczki, ubranie jej w piżamkę i utulenie do snu.
Nie myślałam, że krótka rozmowa z mamą kolegi mojego Syna może być ważniejsza, niż docieranie do setek innych mam przez mojego bloga.
Nie miałam pojęcia, że napisanie sms-a do znajomej w trudnej sytuacji może być ważniejsze, od napisania kolejnych stron wymarzonej książki.

Przez te lata spędzone w domu z dziećmi często zastanawiałam się: czy to już wszystko?
Zaczęłam chcieć czegoś więcej. Czegoś ważniejszego. Czegoś bardziej spektakularnego.
Chciałam wyjść do ludzi, być dla ludzi, służyć tym Bogu - bo to wydawało mi się ważne.
Czekałam na fajerwerki, a tymczasem Bóg przychodził w subtelnym powiewie i delikatnie popychał mnie w stronę zwykłych zajęć, codziennych rozmówi i sytuacji.

Zrozumiałam, że muszę być wierna w tym codziennym. 
Żmudnym.
Nudnym.
Często trudnym.
Bez oklasków i lajków.
A fajerwerki? Na nie też przyjdzie odpowiedni czas.

Jeśli dzisiaj nie nauczę się szanować i wykorzystywać małych możliwości stojących tuż przede mną, nie będę w stanie utrzymać w rękach rzeczy wielkich.



Te do bólu zwyczajne dni są dla Boga ważne.
Każde dzisiaj liczy się w Bożym Królestwie.
I ty masz swoją rolę w planach Stwórcy.
Wyjątkową!

Niezwykły Bóg wkracza w naszą zwykłą codzienność i chce użyć nas do realizacji swoich planów, do dotykania czyjegoś życia i do zmieniania rzeczywistości.
Za nic w świecie nie chcę tego przegapić.

On chce nauczyć nas dostrzegania misji tam, gdzie inni widzą rutynę i wykorzystywać możliwości dostępne na wyciągnięcie ręki.
Tych najczęściej nie zauważamy. Są tak niepozorne, tak nieważne na większą skalę i w niczym nie przypominają życiowego celu, a jednak nim są.
życiowymi celami na dzisiaj.

Wydaje mi się, że czasami zadajemy Bogu za dużo pytań.
Szukamy Bożej woli, a tak naprawdę notorycznie tracimy z oczu okazje do jej wypełniania.
A wystarczy tylko spokojnie rozglądać się wokoło. Nie iść przez życie ze wzrokiem wlepionym w ziemię, ale wypatrywać okazji do służby.
Choćby nawet tą służbą miała być pomoc w umyciu małych rączek.


Nie doceniamy wystarczająco znaczenia małych rzeczy w budowaniu Bożego Królestwa.
Zapominamy o wartości dobrego słowa, pomocnej dłoni, kilku minut uwagi, komplementu, szczerego uśmiechu...
Wielu z nas chciałoby stać na wielkich scenach, podpisywać własne książki i docierać do tysięcy, ale nie wszyscy jesteśmy gotowi poświęcić czas na drobiazgi.

Boża wola to nie tylko rzeczy po ludzku wielkie.
U Boga wielką rzeczą jest twoje nocne czuwanie nad łóżeczkiem chorego dziecka.
Pamiętaj.

Możesz nawet nie wiedzieć jak wielki wpływ ma twoja postawa na czyjeś życie.
Możesz nawet nie być świadoma, jak wyraźnie twoje słowa i reakcje zapisują się w sercach obserwujących cię ludzi.
Może dopiero w wieczności Bóg pokaże ci, jak ogromne znaczenie dla życia drugiego człowieka miało świadectwo twojej codzienności i wierne wykorzystanie dzisiejszych, nawet najmniejszych możliwości.
Możesz być odpowiedzią na czyjąś modlitwę!
Nie zaprzepaść tej szansy ciągle szukając czegoś więcej i płacząc nad pogrzebanymi marzeniami.



Nie dostałaś tej pracy?
Nie dali ci kredytu?
Nie zadzwonił?
Nie dostałaś się na wymarzony kierunek?
Niezależnie od tego jak bardzo twoje plany zawiodły to wiedz, że twoje miejsce wpływu nie jest dziełem przypadku.
Bóg zawsze ma plan B, a on nigdy nie jest przypadkowy.

Moje plany runęły ale wiem, że Bóg buduje z tych ruin zupełnie inną rzeczywistość, lepszą niż wszystko to, co wymyśliłam sobie jeszcze kilka miesięcy temu.



Plan B to nie przeszkoda.
To możliwość.
To cała góra wspaniałych możliwości.

A tak naprawdę to plan A, o którym nic nie wiedziałam...












4 komentarze

Napisz komentarze
jo@śka
AUTOR
12 września 2018 10:30 skasuj

Dziękuję tak bardzo za tego posta. Tobie i Bogu:)

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
13 września 2018 15:00 skasuj

Bycie pokornym i cichym to sztuka, nie szukać poklasku u innych. Pan Bóg najlepiej wie ile trzeba trudu życia codziennego, gdzie rutyna, gdzie nie usłyszmy słowa- dziękuję. Pan Bóg zbiera te wszystkie nasze małe uczynki. Zbiegajmy o to żeby Pan Bóg nas kiedyś pochwalił, bo ludzkie słowa są czasami bardzo złudne. Dziękuję, stała bywalczyni Magdalena

Odpowiedz
avatar
pestunia
AUTOR
18 października 2018 15:57 skasuj

Wracam do tego posta już któryś raz i zawsze znajduje pokrzepienie. Dziękuję Ci Nadio za te słowa!

Odpowiedz
avatar
19 października 2018 19:40 skasuj

Chwała Bogu i tylko Jemu. Cieszę się bardzo Kochana.

Odpowiedz
avatar