Niewiele
Szybko potrafię przeoczyć prawdziwe skarby w tym, co dobrze znam.Nakarmienie pięciu tysięcy..
Nuda.
Historia znana z klubów biblijnych dla dzieci, ze szkółki niedzielnej, czytana setki razy w każdym kościele.. nierzadko wtedy, kiedy głoszący Słowo tak naprawdę nie zdążył przygotować się do niedzielnej usługi.
Znam tę historię i wiem o niej chyba wszystko. Myślałam, że niczego nowego się nie dowiem, nie nauczę.. a jednak.
Nauczyłam się coś nowego, a to stare i znane, takie jakby nowe się wydaje..
Biblia to skarb, który można odkrywać na nowo i na nowo.
Skarb, który nigdy nie może się znudzić, bo nawet po dziesiątkach lat czytania tych samych fragmentów, Bóg odkrywa przed nami zupełnie nowe prawdy.
Jezus wziął chleb, podziękował Bogu i rozdał siedzącym.
Podobnie postąpił z rybami - dał ludziom tyle, ile chcieli.
A gdy najedli się do syta...
Ew. Jana 6;11-12A gdy najedli się do syta...
Czy potrafimy dziękować za niewiele?
Czy potrafimy nieść Bogu uwielbienie za odrobinę.. za coś, co wydaje się nie być wystarczające?
Czego ci dzisiaj brakuje?
W jakim obszarze swojego życia czekasz na Boże zaopatrzenie?
Co jest obiektem twoich kompleksów?
Gdzie widzisz swoje braki, swoje słabe strony?
Biblia mówi:
A mój Bóg w pełni zaspokoi każdą waszą potrzebę
według swego bogactwa w chwale,
w Chrystusie Jezusie.
Filipian 4;19
Podziękuj za swoje niewiele a okaże się, że masz akurat tyle, ile potrzebujesz, a ponadto dwanaście koszy resztek.
Wstań i przynieś do Ojca swoje niewystarczająco.
Niewiele czasu.
Wątłe siły.
Kilka złotych.
Przynieś swoje umiejętności i talenty, które na tle innych zawsze wypadają jakoś blado.
Przynieś to, co wydaje ci się mało znaczące i o czym nie warto nawet wspominać.
Przynieś to wtedy, kiedy widzisz potrzebę.
Zaufaj, że w Bożych rękach jest pomnożenie i zaopatrzenie.
Jeśli zatrzymasz to dla siebie, to nadal będziesz miała niewiele.
Nadal nie wystarczy.. może nawet do niczego się nie nada.
Bo nie ważne jest co i ile masz.
Ważne jest to, co Bóg może z tym zrobić.
I nie mylmy tego proszę z przynoszeniem Bogu resztek i ochłapów... to zupełnie inna bajka.
Chodzi o twój najlepszy, najbardziej efektywny czas- chociaż jest go mało.
Chodzi o twoje najlepsze siły - mimo tego, że nie masz ich zbyt wiele.
Chodzi o nastawienie serca i zaufanie, że jeśli Bóg stawia przed nami zadanie, to jest w stanie wypełnić nasze niedostatki i zaopatrzyć we wszystko, co jest potrzebne.
Wdzięczność za to co już masz, to początek wielkich cudów w twoim życiu.
Oddanie tej odrobiny w Jego wszechmocne ręce, to akt zaufania.
To krok wiary.
Praktycznie wygląda to tak, że nie odwracasz się od potrzebującego pomimo tego, że sama w portfelu masz ostatnie dziesięć złotych.
Potrzebny jest ktoś, kto upiecze ciasto na akcję charytatywną a ty, ze swoimi marnymi umiejętnościami kulinarnymi postanawiasz upiec murzynka, którego wszyscy zawsze chwalą.
Prawdopodobnie nie tryskasz energią przy ząbkującym szkrabie, a za tobą kolejna nieprzespana noc.. ale otwierasz drzwi przed inną zmęczoną mamą. Robisz kawę, szybko robisz miejsce na kuchennym stole.
Z dzieckiem na biodrze wiernie ogarniasz domową rzeczywistość. Na stole nie brakuje obiadu, a mąż codziennie rano ubiera czystą koszulę do pracy.
Dajesz z siebie to co najlepsze, chociaż to najlepsze wydaje się być zupełnie niewystarczające.. takie słabe, wątłe i nijakie.
Ale nie jest.
Wątłe siły.
Kilka złotych.
Przynieś swoje umiejętności i talenty, które na tle innych zawsze wypadają jakoś blado.
Przynieś to, co wydaje ci się mało znaczące i o czym nie warto nawet wspominać.
Przynieś to wtedy, kiedy widzisz potrzebę.
Zaufaj, że w Bożych rękach jest pomnożenie i zaopatrzenie.
Jeśli zatrzymasz to dla siebie, to nadal będziesz miała niewiele.
Nadal nie wystarczy.. może nawet do niczego się nie nada.
Bo nie ważne jest co i ile masz.
Ważne jest to, co Bóg może z tym zrobić.
I nie mylmy tego proszę z przynoszeniem Bogu resztek i ochłapów... to zupełnie inna bajka.
Chodzi o twój najlepszy, najbardziej efektywny czas- chociaż jest go mało.
Chodzi o twoje najlepsze siły - mimo tego, że nie masz ich zbyt wiele.
Chodzi o nastawienie serca i zaufanie, że jeśli Bóg stawia przed nami zadanie, to jest w stanie wypełnić nasze niedostatki i zaopatrzyć we wszystko, co jest potrzebne.
Wdzięczność za to co już masz, to początek wielkich cudów w twoim życiu.
Oddanie tej odrobiny w Jego wszechmocne ręce, to akt zaufania.
To krok wiary.
Praktycznie wygląda to tak, że nie odwracasz się od potrzebującego pomimo tego, że sama w portfelu masz ostatnie dziesięć złotych.
Potrzebny jest ktoś, kto upiecze ciasto na akcję charytatywną a ty, ze swoimi marnymi umiejętnościami kulinarnymi postanawiasz upiec murzynka, którego wszyscy zawsze chwalą.
Prawdopodobnie nie tryskasz energią przy ząbkującym szkrabie, a za tobą kolejna nieprzespana noc.. ale otwierasz drzwi przed inną zmęczoną mamą. Robisz kawę, szybko robisz miejsce na kuchennym stole.
Z dzieckiem na biodrze wiernie ogarniasz domową rzeczywistość. Na stole nie brakuje obiadu, a mąż codziennie rano ubiera czystą koszulę do pracy.
Dajesz z siebie to co najlepsze, chociaż to najlepsze wydaje się być zupełnie niewystarczające.. takie słabe, wątłe i nijakie.
Ale nie jest.
Nie w Bożych rękach.
Można też na przykład założyć bloga, chociaż wiedza dotyczącą stron internetowych, programowania, kodów HTML itp. równa się zeru, a umiejętność pisania jest zupełnie przeciętna...
Można. A potem można czytać maile od czytelniczek i przy tych mailach nieraz płakać ze szczęścia.
Nie wierzyć, że to jest owoc tego prawie nic oddanego w Boże ręce.
Można też na przykład założyć bloga, chociaż wiedza dotyczącą stron internetowych, programowania, kodów HTML itp. równa się zeru, a umiejętność pisania jest zupełnie przeciętna...
Można. A potem można czytać maile od czytelniczek i przy tych mailach nieraz płakać ze szczęścia.
Nie wierzyć, że to jest owoc tego prawie nic oddanego w Boże ręce.
Dziękuj za niewiele, a będziesz mogła chwalić Pana za obfitość.
Przynieś swoje życiowe pięć chlebków i dwie ryby, a Jezus Chrystus nakarmi nimi tysiące głodnych ludzi.
4 komentarze
Napisz komentarzeDziękuję, kolejny raz za wpis. Tak właśnie czasami wydaje mi się, że nic takiego ważnego nie robię, bo przecież jestem tylko żoną, matką. A ja jestem aż Żoną, aż Matką a przede wszystkim Dzieckiem Bożym, które sekunda po sekundzie, dzień po dniu zdąża do Pana. To nic, że czasami ciężko, to nic że potykam się, błądzę. Powstaję i idę dalej bo Bóg jest na pierwszym miejscu w życiu moim i mojej rodziny. Wpajamy z mężem naszym dzieciom, że bez Boga nigdy nie osiągną szczęścia bo bez Boga ani do proga. Czy nasze nauki pozostaną w ich sercu.... mam nadzieję. pozdrawiam Cię serdecznie
Odpowiedzstała bywalczyni Magdalena
Decyzje dzieci to niestety nie nasze decyzje.. ale najważniejsze jest to, że mogą słyszeć już od samego początku o Tym, który jest najważniejszy. To jest nasza odpowiedzialność, nasz przywilej.
OdpowiedzDziękuję za piękny komentarz ;)
Czytam Ciebie regularnie. Dobrze,że jesteś, dziękuje. A ten wpis cudowny... Ostatnie zdanie ,,Przynieś swoje życiowe pięć chlebków i dwie ryby, a Jezus Chrystus nakarmi nimi tysiące głodnych ludzi." - powaliło mnie. Mówię TAK I AMEN.
OdpowiedzNiech Dobry Pan was błogosławi.
Sylwia
Jak miło, że mam stałych czytelników ;) Szczególnie, że w morzu wirtualnych propozycji trudno o takich! Dziękuję.
OdpowiedzUściski!