Mam nadzieję, że jesteś wykończona

15.9.17 Komentarze 4

Mam nadzieję, że jesteś wykończona.
Mam nadzieję, że nie spędziłaś tego dnia w ciszy, o której pewnie marzysz nie raz.
Mam nadzieję, że twój dzień wypełniał szczery, dziecięcy śmiech.
Mam nadzieję, że miałaś też okazję słuchać marudzenia nad talerzem zupy jarzynowej, płaczu za zgubioną lalką i dziecięcych kłótni o bzdury.
Mam nadzieję, że dzień wypełniały niekończące się opowieści przedszkolaka o sprawach najważniejszych w Jego życiu, dźwięk burzonej wierzy z klocków i głośna muzyka dochodząca z pokoju nastolatka.

Mam nadzieję, że zapytał Jak Ci minął dzień, Kochanie?, i chociaż nie chciało ci się gadać, rozmawialiście jeszcze długo, nie tylko o rachunkach..

Chciałabym, żebyś patrząc w lustro mogła zobaczyć zmęczenie na swojej twarzy. Zmęczenie najzwyklejszymi, codziennymi obowiązkami, od których nie jesteś w stanie uciec, a nie jeden raz tak bardzo byś chciała.
Życzę ci włosów niedbale związanych w kucyk i grzywki zmierzwionej od wygłupów z Najmłodszą.
I jeszcze rozmazanego tuszu do rzęs.. bo w trakcie tej zabawy nagle usłyszałaś kocham cię najbaldziej na swiecie, mamusiu.. i nie mogłaś powstrzymać łez wzruszenia.

Mam nadzieję, że potykasz się o zabawki w salonie i depczesz po autkach, próbując przedrzeć się z jednego końca dziecięcego pokoju na drugi.

Mam nadzieję, że wszystkie twoje ciuchy nadają się dzisiaj do prania, przesiąknięte zapachem domowego obiadu. Tego uwielbianego przez wszystkich.
Mam nadzieję, że twoje buty noszą ślady długiego spaceru po lesie, a bluzka pamięta lody, na które wyskoczyliście zaraz po szkole.
Życzę ci torebki spadającej z ramienia. Bo kiedy tak bardzo spieszysz się po wyjściu z pracy, ta torebka zawsze tak jakoś się zsuwa.. Jak każda mama, chcesz zdążyć na czas i czekać na Nią przed klasą. Jeszcze trochę boi się szkoły, tego tłumu na przerwach.. twoja malutka Dziewczynka.
Życzę ci śladów brudnych paluszków na ulubionym żakiecie. Życzę ci, żeby na twój widok w przedszkolnym korytarzu, zapomniał o całym świecie. Życzę ci uścisków małych rączek, które jeszcze przed chwilą nieporadnie malowały dla ciebie laurkę.

Życzę ci pełnego kosza na pranie, zlewu, w którym nie ma miejsca nawet na szklankę, niezliczonej ilości butów i kurtek w przedpokoju.
Opadających ze zmęczenia rąk. Nóg, którym tak ciężko dojść pod prysznic. Ust, których po prostu nie chce się już otwierać.
Rysunków na lodówce, chwastów w wazonie i patyków przed wejściowymi drzwiami. Tych - jak twierdzi twoje dziecko - najpiękniejszych z całej okolicy. 
Życzę ci tego wszystkiego z całego serca.

Bo to wszystko znaczy, że żyjesz. Żyjesz życiem z prawdziwego zdarzenia.
Żyjesz nie tylko dla siebie. Masz obok rodzinę, dla której warto padać z nóg.
I nie daj sobie wmówić, że prawdziwe życie cię omija, że coś tracisz.. to kłamstwo, które zabiera ci radość z tych ulotnych chwil.

Popatrz na stertę prania i zobacz waszą zabawę w ogrodzie po deszczu.
Pełny zlew, to nic innego jak dostatek i pyszny obiad, który znowu mogliście zjeść wspólnie.
Rozmazany makijaż, to wzruszenie, o które nigdy byś siebie nie podejrzewała.
Zmęczona twarz, to kochająca Mama, która przez większość dnia, przedkłada dobro innych, nad swoje.
Bałagan, nad którym już nie panujesz, to po prostu najnormalniejsze życie, Moja Kochana.
Życie, które ty i twoja rodzina możecie wieść w kraju bez wojny, bez głodu, z dostępem do internetu, lekarstw i pizzy na telefon w sytuacjach awaryjnych.

Ten bałagan to zdrowe i mądre dzieci, którym brakuje godzin w ciągu doby na zrealizowanie wszystkich wielkich planów.
To normalność, na którą musimy czasami spojrzeć łaskawszym okiem. Za którą musimy nauczyć się dziękować każdego dnia, doceniać ją, celebrować i pokochać.
Szczerze pokochać.

Tą swoją szarą codzienność możesz pokolorować na wszystkie kolory tęczy, swoim nastawieniem i radością, która zaczyna się w sferze myśli.
Uwierz, że one naprawdę mają ogromne znaczenie.

Cieszę się, że dzisiaj piątek. Raczej unikam odliczania dni do weekendu... ale to był ciężki tydzień, wypełniony po brzegi przeróżnymi sprawami i zakończony chorobą.
Radość i sukcesy przeplatały się z nerwami, stresem i morzem niepewności. Były słabsze chwile, ale i bezpieczne ramiona Męża.
Było jajko na miękko na śniadanie, miska pełna świeżych malin i pranie pachnące jesiennym wiatrem.
Był syrop, katar i gorączka.

Nie zrobię sobie selfie, bo patrząc w lustro trudno mi poznać samą siebie.
Nie wyjdę dziś wieczorem z domu. Nie mam siły na kino, ani na dobrą kolację przy świecach.
Nie zmyję makijażu, bo rano nie zdążyłam go nawet zrobić.
Wezmę prysznic i nie posprzątam po kolacji.
Nacieszę się tym zmęczeniem.. a potem pójdę spać mając nadzieję, że nie obudzi Jej katarek albo duszności..

Życzę ci, żebyś widziała Bożą rękę we wszystkim, co cię otacza.
Niezwykłe Boże cuda, w zwykłej codzienności.

Zauważ cud w porozrzucanych puzzlach, w milionie pytań i w butach porozrzucanych na korytarzu. Znowu.
W braku sił na randkę, nawet na prysznic.
W podwożeniu do szkoły i w tej torebce, co spada z ramienia, kiedy się spieszysz.
W niedoczytanej książce.
W okruchach na kuchennym stole i pod nim.
W niedospaniu i w kanapce jedzonej w biegu.
W tradycyjnie zimnej kawie.. którą w sumie już polubiłaś.
Sama przyznaj.

To wszystko znaczy, że żyjesz.
Żyjesz pełnią niezwykle pięknego życia.

Właśnie dlatego mam nadzieję, że jesteś dzisiaj wykończona.. i bardzo, ale to bardzo szczęśliwa.
Na przekór wszystkiemu.
Najszczęśliwsza.



4 komentarze

Napisz komentarze
Anonimowy
AUTOR
17 września 2017 00:31 skasuj

Witaj Nadio, dziękuję Tobie za ten wpis, codziennie czuję się zmęczona przy trójce moich dzieci i miałam już tego serdecznie dość. Aż do dzisiaj, kiedy przeczytałam kolejny wartościowy wpis. Nigdy nie patrzałam na to moje zmęczenie z tej jakże ważnej strony, mam wiele szczęścia i wiele do przemyślenia. Dziękuję...z całego serca.Twoja wierna czytelniczka Anna

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
20 października 2017 12:10 skasuj

Dzisiaj po raz pierwszy trafiłam na Twój blog przeszukując internet. Od kilku dni mam gorszy nastrój,wywołany sprzeczką z mężem. Próbuję poskładać się wewnętrznie bo muszę iść dalej, dla mnie, dla męża, dla dzieci. Wiara w Boga układa w moim życiu wszystko na właściwym miejscu, choć bywają też kryzysy. Dziękuję Ci za ten wpis, niby to wszystko wiem o czym napisałaś ale czytając go poczułam ogromne wzruszenie, bo tak jest jak piszesz Nadio. Trzeba to wszystko doceniać, bo tak naprawdę to jest prawdziwe życie tu i teraz i szkoda czasu na marudzenie. Następnym razem jak wyjdzie ze mnie marudząca zołza przypomnę sobie Twój wpis. Dziękuję jeszcze raz, podniosłaś mnie na duchu, pozdrawiam serdecznie Magdalena

Odpowiedz
avatar
21 października 2017 20:05 skasuj

Cieszę się, że tu trafiłaś.
Z tego co piszesz wynika, że nie przypadkiem ;)

Odpowiedz
avatar