Lista

27.1.16 Komentarze 2

Uwielbiam je robić.

Są w naszym domu wszędzie- zapisane kredą na drewnianej tablicy w kuchni, w szufladach, notesach i kalendarzach.
Czasem stają się zakładką do książki, jeśli nic innego nie mam pod ręką, albo podkładką pod kubek, żeby ślad na stole od gorącej herbaty nie został.

Jest lista zakupów w Lidlu, Kauflandzie i Biedronce. Taka do Ikei też.
Lista potrzebnych kosmetyków z drogerii i rzeczy z apteki.
Jest lista prezentów dla większości rodziny. Jak tylko ktoś się wygada o czym marzy- zapisuję od razu.
Lista ubrań, które trzeba dokupić dzieciom i ta, na której spisane są najbardziej lubiane obiady.
Lista wysłuchanych modlitw i próśb, które wytrwale przynoszę przed Boży tron.
Lista potraw, które chcę przyrządzić na urodziny i celów na 2016.
Lista rzeczy, nad którymi muszę popracować. W sobie.
Lista tematów, o których chciałabym napisać i lista wersetów, które kiedyś chcę użyć na blogu.
I jest też oczywiście to-do lista, której w sumie nigdy się nie trzymam..chociaż dobre chęci mam.

Bo mówiąc całkiem szczerze, przed sobą i przed wami, mam problem z tymi listami. Zazwyczaj nigdy nie działam według żadnej z tych list. Absolutnie żadnej.
Nie kupuję według list, nie modlę się według list, nie osiągam celów według list.
Mimo listy i tak bardzo często nie wiem co ugotować na obiad, co kupić babci na urodziny i czego tak bardzo miesiąc temu potrzebowałam z Ikei.

Tworzę je jednak z wielką pasją. Kilka w miesiącu, czasem kilka dziennie- jeśli chcę poczuć się lepiej. Wiecie- tak, że niby nad wszystkim mam kontrolę, czas nie przecieka mi przez palce, a w sklepie będę w końcu wiedzieć co kupić. Bez stania przed regałem 10 drogocennych minut..

Na pierwszy z wnętrzarskich blogów natknęłam się kiedyś całkiem przypadkiem. Wtedy miałam świra na punkcie urządzania domu i kupowania tych wszystkich dodatków- kubek musiał pasować do talerza a pudełko na herbatę do koloru ścian w kuchni itd. Przeglądałam coraz więcej blogów i coraz bardziej się inspirowałam.
Coraz bardziej i coraz więcej chciałam. Kupić i mieć. Położyć na półce i w kredensie. Powiesić na ścianie. Po prostu mieć, bo kolejna rzecz miała uczynić mnie szczęśliwą. Bardziej zadowoloną z życia i każdego poniedziałku. A poniedziałków nie cierpiałam. O 5 rano, w jesienny zimny dzień, w długiej drodze do pracy w deszczu- podwójnie nie cierpiałam.

Zaczęłam więc spisywać moją listę. Listę rzeczy, które musiałam mieć w swoim domu.
Żeby być spełnioną mamą z prawdziwego zdarzenia i panią domu przez duże 'P'.
Żeby mieć warunki do kreatywnego i pięknego życia.
Żeby móc cieszyć się swoim domem i codziennością.
Naiwnie myślałam, że kolorowa pościel za dwie stówy sprawi, że o tej 5 rano będę wyspana i z uśmiechem na twarzy wstanę do pracy. Nawet w poniedziałek.

Spisywałam tę listę w ślicznym, małym notesiku w kropki, który zresztą mam do dziś.
W tym notesiku mieściły się moje małe marzenia. Moje must have.
Sama sobie wmówiłam, że potrzebuję tego wszystkiego, żeby pięknie żyć.
Blisko męża i dzieci. W zgodzie z Bogiem i z samą sobą. Nie marnując żadnej chwili, celebrować życie.
Tak wiele na tych blogach o tym pisali..
To rzeczy miały nadawać sens każdej minucie. Tak to odbierałam. Tak do widziałam i naiwnie brnęłam coraz bardziej w ten szał posiadania.
No i miałam tę swoją listę i tak jak o każdej innej, po pewnym czasie o niej zapomniałam.

Kilka miesięcy później dostałam na urodziny od męża piękną wagę kuchenną retro.
Skąd wiedziałeś, że taką chciałam?!
Przeczytałem w notesie- odpowiedział.

Wtedy przypomniało mi się o mojej liście.
Z ciekawości otworzyłam długo nieużywany notes w kropki i zaczęłam czytać.
Niestety okazało się, że wszystko z listy marzeń już miałam.
Niestety- bo mimo, że miałam wszystko, nic się w moim życiu nie zmieniło. Kompletnie NIC.
Nie narzekałam ani odrobinkę mniej.
Nie cieszyłam się z poniedziałków, chociaż już o 5 wstawać wcale nie musiałam.
Nie celebrowałam każdej chwili.
Nie uważałam swojego domu za ten z marzeń.
Moje życie nie było tak idealne jak miało być.

A przecież kupiłam piękną porcelanę i specjalne pojemniki na kawę i herbatę.
Miałam cudowną pościel i lampkę nocną jak z bajki.
Kremową wagę kuchenną retro i perłowy ekspres do kawy, co wreszcie spieniał mi mleko..
Dom przeszedł totalny remont... a nie zmieniło się zupełnie nic.
Nawet zapomniałam, że kilka miesięcy wcześniej, te rzeczy do życia były mi niezbędne.



Problem leżał we mnie. W mojej głowie i sposobie myślenia.
Nie w rzeczach które miałam. Ani też w tych, których nie miałam.
Chodziło o mnie.
O to, gdzie był mój skarb. O to jaki był.
Jak bardzo krótkotrwały, kruchy i kompletnie nic nie wart.
Chodziło o to, gdzie za tym skarbem podążało moje serce. Gdzie były moje myśli. Cała ja.
Na pewno nie tam, gdzie prawdziwe spełnienie ma swoje źródło.
Nie w Bogu. Moje serce było daleko.

Pamiętam jak dziś, kiedy pewnego upalnego letniego wieczora Benio nie mógł zasnąć.
Leżałam obok niego trzymając go za ręce, a on wiercił się, stękał, co chwilę czegoś chciał.
Byłam zmęczona długim dniem. Z perspektywą czekających na mnie brudnych naczyń, prania i innych przyjemności chciałam tylko jednego- żeby wreszcie poszedł spać.
W końcu zeszłam na dół i zaczęłam żalić się Maćkowi jaka ja biedna, bo tyle na mnie pracy czeka a on nie śpi, już przecież po 21 i bla bla bla...
Wtedy Maciek powiedział:
O co ci chodzi? Idź do niego. Połóż się z nim i przytul. Co jest teraz ważniejsze niż On?

Serio?
Are you taking to me?!
...

Kurczę, jakie to było mądre.
Do dziś pamiętam.

Co jest warte naszego czasu, wysiłku, poświęcenia, naszego serca w całości- jak nie relacja z Bogiem?
Co jest warte zachodu jak nie rodzina i przyjaciele, których nam dał?
Ładna filiżanka z Green Gate za kilkadziesiąt złotych o której marzę od dawna?
No co ty..dzisiaj wystarczy mi ładny kubek z Pepco i herbata też smakuje fantastycznie. Szczególnie z Maćkiem u boku.
I może kiedyś tę filiżankę sobie kupię, ale wiem, że ani trochę szczęśliwsza przez to nie będę. Może na kilka dni. Kilka chwil zaledwie..Uśmiechnę się, będę podziwiać za każdym razem, kiedy do kuchni wejdę. I na tym koniec.
Życie będzie toczyć się dalej.
A jakie to życie będzie, zależy ode mnie.
Od tego, o jaki skarb będę dbać. Jakiego szukać. Za jakim gonić.

Bo rzeczy ładne są i cieszą oko. Fajnie mieć, ale lepiej być.
Nie myśl, że one dają ci szczęście. Zmienią rzeczywistość. Pokolorują codzienność.
To tylko złudzenie.

Na koniec filmik, który wiele tłumaczy.



Wersja z polskim tłumaczeniem TUTAJ   ( niestety wejście tylko przez Facebook)

Uczę się

24.1.16 Komentarze 9

Nie lubię postów pisanych na jednej nodze.
Nie do końca dopracowanych, nie przespanych i nie przemyślanych setki razy.

Nie lubię nie mieć czasu na poprawki i analizę każdego słowa.
Ale dziś nie mam, więc post właśnie taki będzie.
Wybaczcie.

Mili śpi, a ja próbuję ogarnąć myśli. Mam jakieś 10, w porywach do 20 minut. Pewnie skończę wieczorem. I kawę też zrobiłam. Piję właśnie z wczorajszą bułeczką cynamonową. Humor od razu mam lepszy muszę przyznać.

Mamy w domu szpital dziecięcy od kilku dni. Dwójka chora, trzeci się trzyma i pomaga zajmować się rodzeństwem. Tak na serio. Przynosi wodę, przykrywa kocem, czyta bajki, gra w gry, robi fryzury, trzyma za rękę i robi głupie miny w czasie inhalacji, żeby Malutka mogła wysiedzieć te 10 minut z maską na ustach. Po raz kolejny uświadamiam sobie, jakiego wyjątkowego mam syna.







Każda mama wie, że choroba dzieci to nie jest łatwy czas. Biegasz pomiędzy zatkanym nosem a gorączką. Dusznościami a wymiotami i bólem brzucha. Piekącym gardłem a płaczem bez powodu. Noce zazwyczaj też nie są kolorowe.
Ale wszystko mija. Powtarzam to sobie jak mantrę. Jeszcze tylko chwila i znowu będzie ok.
Już jest lepiej. Bogu dzięki.

W takim czasie człowiek się uczy. Jeśli tylko chce się czegoś nauczyć. Bo zawsze czegoś nauczyć się można.

Uczę się o sobie i swoich słabych stronach. Jak cierpliwa naprawdę jestem i jak podobna do Chrystusa w zmęczeniu, niedosypianiu i kompletnym braku czasu nawet na pójście do toalety. Podczas tych świętych chwil sam na sam z Bogiem jesteśmy przecież wszyscy pobożni jak mało kto. A na pewno bardziej niż Baśka albo Marek.. Wtedy jest łatwo. W praktyce trudniej.

Uczę się  też o tym, jak bardzo muszę Bogu dziękować, że to tylko jelitówka. Tylko duszności i katar. Że tylko jeszcze chwila i znowu będzie ok. Od poprzedniej choroby znowu zapomniałam jak to dobrze.

A najbardziej się uczę odpuszczać. Widzę że to, co wczoraj było sprawą niecierpiącą zwłoki, teraz jest tylko dodatkiem do życia, które spokojnie poczeka na swoją kolej.
Że można się zatrzymać i że to wcale nie boli tak bardzo jak się wydawało..i świat się nie skończył. Ba! Wszyscy radzą sobie świetnie.





Odpuszczam więc głupoty i rzeczy dla mnie ważne.
Pieczenie ciasta, porządny manicure, mycie podłóg i sprzątanie zagraconej pracowni. Wyprzedaże też odpuszczam na razie..a może znowu wcale nie zdążę, zupełnie jak rok temu.
Odpuszczam siedzenie po nocach nad kolejnym postem i projekty Arte Deus.Chociaż niektórzy czekają na moje maile a inni na wpisy.
Odpuszczam to wszystko i jeszcze więcej, bo są rzeczy, których odpuścić nie mogę. Nie chcę.
Bo kiedy widzę, że moje buziaki  i przytulanie działają cuda. Że uśmierzają ból brzucha i wywołują uśmiech na bladej buźce, to mi się chce.
I tak- burczę pod nosem, kiedy po raz setny wstaję, bo coś tam. I marudzę, i wzdycham, że tak mi źle. I nawet krzyczę, bo nie chce pić a musi, bo się odwodni przecież. A potem to sama się sobie dziwię, że na chore dziecko wrzeszczę.
Nie jest mi łatwo odpuszczać. Czytać Franklina i grać w chińczyka, zamiast tego, co zaplanowałam. I o tej wodzie co 5 minut przypominać i walczyć, żeby pił. Nie jest mi łatwo zmieniać plany.
Ale się uczę.

Wiem, że czekacie. Wiem, że wchodzicie i chcecie coś zastać..jak się uporamy z chorobami to napiszę. Bo na razie ani sił, ani czasu..
Na pewno napiszę, bo kocham to robić.
Ale jeszcze bardziej kocham być mamą swoich - nawet chorych i mega marudnych - dzieci.

Ps. Żeby nie było...wpis kończę o 21... ;)

10 zasad zdrowego żywienia

19.1.16 Komentarze 2

To nie jest post dla tych, którzy chcą przejść na dietę.
Dieta nie jest tu najlepszym określeniem i nie jest też żadnym wyjściem, jeśli chcesz czuć się dobrze i być zdrowym na co dzień, a nie tylko przez krótki czas.
Ten wpis jest raczej dla tych, którzy szukają dobrych i trwałych zmian. Którzy chcą zacząć świadomie się odżywiać dla zdrowia i lepszego samopoczucia czyniąc z tego styl życia, a nie kilkudniowy zryw, przynoszący jedynie rozczarowanie.

Nie raz słyszałam, że zdrowe odżywianie jest tylko dla bogatych ludzi. Nie mogę się z tym zgodzić w 100%, bo zdrowe nie zawsze znaczy drogie. Czasami jest wręcz przeciwnie- koszt zdrowych zamienników chętnie kupowanych produktów o wątpliwym składzie, są znacznie tańsze.
Kiedyś słyszałam, że:

Czego nie wydasz na jedzenie, to zostawisz w aptece

Choć na nasze zdrowie wpływa kilka elementów, świadome odżywienie jest uznawane jako podstawa prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Jest to niepodważalna prawda, której niestety niektórzy nie chcą uznać. Dlaczego? Bo jakiekolwiek zmiany w tym temacie wymagają wysiłku. Większość ludzi nie widzi związku pomiędzy zdrowiem a sposobem odżywiania. To ogromny błąd, który może na prawdę dużo kosztować- i nie mówię tu wcale o pieniądzach.

Nasze ciało jest tak genialnie stworzone i zaplanowane przez Boga, że potrafi samo bronić się przed atakującymi je chorobami, jeśli tylko zapewnimy mu odpowiednie 'paliwo' w postaci nieprzetworzonej, bogatej w substancje odżywcze żywności. Ze smutkiem muszę jednak stwierdzić, że to, co jeszcze 30 lat temu było normą, dziś nazywane jest ekologicznym jedzeniem czy zdrową żywnością- trudno dostępną i kilkakrotnie droższą niż to, co oferują nam popularne supermarkety. We wszystkim jednak trzeba znaleźć złoty środek. Codziennie możesz dokonywać wyborów, które nie doprowadzą cię do bankructwa, a co więcej, ty i twoja rodzina na pewno wiele zyskacie.

Trzeba uczciwie przyznać, że zdrowe żywienie wymaga poświęcenia większej ilości czasu i zaangażowania oraz lepszej organizacji niż żywienie się fast  foodami i popularnymi 'gotowcami'. Uważam, że jest to jedynie kwestia priorytetów i wystarczająco silnej motywacji.

Moim celem jest przekazanie kilku praktycznych rad, których sama staram się trzymać na co dzień. Są to zasady, które w większości zadziałały w naszej rodzinie. Nad niektórymi jeszcze pracujemy ;)

W temacie odżywiania codziennie uczę się nowych rzeczy, bo tak na prawdę to temat rzeka. Ogrom tej wiedzy może początkowo trochę przytłoczyć i zniechęcić do jakichkolwiek prób. Trudno jest przecież zmienić pielęgnowane latami przyzwyczajenia. Chciałabym jednak udowodnić wam, że nawet małe zmiany w codziennych decyzjach- w trakcie robienia zakupów czy gotowania- mogą zrobić na prawdę wielką różnicę.


1. Zamień chemię na jedzenie
W praktyce oznacza to eliminację z codziennego menu produktów wysoko przetworzonych i półproduktów (sosy w słoikach i torebkach, gotowe dressingi do sałatek, zupy w kostkach i proszku, produkty instant itp.).
Należy wykluczyć również dania gotowe, wymagające jedynie podgrzania / dopieczenia / dogotowania.
Tego typu żywność zawiera ogromne ilości soli, cukru, tłuszczu oraz sztuczne dodatki poprawiające smak, konsystencję, zapach i wydłużające termin przydatności do spożycia.
Jeśli chcesz zdrowo się odżywiać, musisz czytać etykiety. Na etykiecie każdego produktu znajduje się informacja dotycząca składu. Podstawowa zasada brzmi: im krótsza lista składników, tym lepiej! Postaw na produkty z jak najmniejszą ilością dodatków.
Postaw na produkty z pewnego źródła, naturalne. Nie da się? W tym przypadku rządzi zasada: Szukajcie a znajdziecie. Czasami nawet- ku mojemu zaskoczeniu- zdrowe produkty od lokalnych rolników i hodowców są tańsze niż w supermarkecie..

Temu tematowi poświęciłam osobny wpis, znajdziesz go TUTAJ 
.
2. Rób mądre zakupy
NIGDY NIE KUPUJ
Jeśli zdecydujesz się na odważny krok i wyrzucisz ze swojej kuchni wszystko to, co szkodzi zdrowiu, łatwiej będzie ci nie wracać do starych nawyków stosując jedną prostą zasadę: nie kupuj 'zakazanych' produktów! Po prostu.
Jeśli postanowiłaś już więcej nie używać rafinowanego (białego) cukru, omijaj go w sklepie szerokim łukiem. Jeśli nie będziesz miała kolejnego kilograma w szafce, siłą rzeczy- nie użyjesz go.
To samo tyczy się niezdrowych przekąsek takich jak np. chipsy. Jeśli nie włożysz ich do koszyka, nie będziesz mieć ich w domu kiedy przyjdzie ci na nie ochota. Łatwiej ci będzie zmusić się do poszukania zdrowszego zamiennika 'do przegryzienia' niż iść na łatwiznę i otworzyć kolejną paczkę

ZAWSZE KUPUJ
Bardzo mądrą rzeczą jest zrobienie listy rzeczy, które zawsze chcesz mieć w kuchennej szafce / spiżarni / zamrażarce czy lodówce, aby bez problemu móc przyrządzać zdrowe posiłki dla całej twojej rodziny. Warto poświęcić trochę czasu na sporządzenie takiej listy- to znacznie ułatwi ci planowanie racjonalnych zakupów. O wiele łatwiej będzie ci zdrowo się odżywiać, jeśli w twoim domu znajdować się będą odpowiednie produkty.

3. Co do picia?
WODA
Woda to zawsze najlepszy wybór, za który twój organizm na pewno ci podziękuje. Powinniśmy wypić min. 2 litry wody dziennie. Jeśli nie dostarczymy naszemu organizmowi odpowiedniej ilości wody, prawdopodobnie będziemy odczuwać zmęczenie a nasza skóra będzie sucha. Mogą pojawić się również bóle i zawroty głowy oraz zaburzenia pracy układu moczowego.

HERBATY
ziołowe, prawdziwie owocowe (czyli np. malinowa, która zawiera maliny, a nie tylko hibiskus i aromaty), herbata zielona (najlepiej liściasta lub wygodniejsza w użyciu liściasta w torebkach),

SOKI
 naturalne, najlepiej świeżo wyciskane owocowe lub owocowo-warzywne. Jeśli już z kartonu, to 100%, nie wyprodukowany z soku zagęszczonego,

SMOOTHIES
czyli owocowy lub owocowo-warzywny napój o konsystencji koktajlu, niezwykle bogaty w wartości odżywcze- prawdziwa bomba witaminowa!

MLEKO ROŚLINNE

MLEKO KROWIE i jego przetwory- nie będę tutaj rozstrzygać, czy mleko krowie jest zdrowe czy wręcz przeciwnie. Spór na ten temat trwa już od dawna. Należy przede wszystkim pamiętać, że pomiędzy mlekiem 'prosto od krowy', a tym z supermarketu jest ogromna różnica. Nie mylmy mleka UHT z prawdziwym mlekiem od 'baby' ze wsi. Co do jednego wszyscy są zgodni- lepiej przyswajalne niż mleko słodkie są jego przetwory (jogurt, kefir, maślanka, twaróg).

Pozostałe znane nam napoje takie jak kawa, gorąca czekolada, kompot, lemoniada, kakao, kawa zbożowa- mogą być zupełnie nieszkodliwe dla zdrowia, a nawet zdrowe. Do ich przygotowania musimy jedynie użyć naturalnych składników (np. kawa tylko naturalna, lemoniada z prawdziwych cytryn, kakao w proszku bez dodatków itd.) Jeżeli zamierzamy te napoje dosładzać, to jedynie naturalnymi zamiennikami białego cukru np. miodem, stewią czy syropem z agawy, ew. cukrem trzcinowym.

4. Jedz więcej warzyw i owoców
Generalnie wszystko jasne, ale p
rzy zakupie warzyw lub owoców dobrze jest kierować się kilkoma zasadami:
- staraj się kupować owoce i warzywa z 'pewnego' źródła, szukaj lokalnych rolników i upraw ekologicznych,
- zapoznaj się z tzw. 'parszywą dwunastką' - czyli listą 12 warzyw i owoców najbardziej skażonych pestycydami (które najlepiej kupować je ekologiczne) oraz tzw. 'czystą piętnastką' - listą 15 warzyw i owoców, które uważane są za najmniej skażone,
- stroń od nowalijek,
- w zimie kupuj warzywa całoroczne, uprawiane w Polsce, ewentualnie postaw na mrożonki, w zamian za świeże warzywa niesezonowe,
- kieruj się 'sezonowością' warzyw i owoców- kupuj owoce i warzywa sezonowe. Unikaj truskawek w styczniu i pomidorów w grudniu. Kalendarz sezonowych warzyw i owoców znajdziesz TUTAJ

5. Szukaj zdrowych zamienników
Podejmując codzienne decyzje żywieniowe, staraj się zawsze szukać zdrowszej alternatywy, na przykład:

słodzone płatki śniadaniowe - naturalne płatki zbożowe (owsiane, żytnie, orkiszowe, jaglane, jęczmienne)
biały cukier - miód, cukier trzcinowy, syrop z agawy
napoje, nektary, soki owocowe z kartonu - soki świeżo wyciskane
jogurt owocowy - jogurt naturalny ze świeżymi owocami sezonowymi lub mrożonymi
biała mąka - mąka pełnoziarnista razowa
słodzone napoje - woda, lemoniada słodzona miodem
biały ryż - dziki lub brązowy ryż
frytki smażone w głębokim tłuszczu - frytki pieczone w piekarniku
sklepowe wędliny - mięso pieczone w piekarniku, domowe wędliny
makaron zwykły pszenny - makaron pełnoziarnisty, żytni
śmietana - jogurt naturalny
sklepowe słodycze - owoce suszone, świeże owoce, domowe wypieki
chipsy, paluszki - orzechy, pestki dyni i słonecznika, prażona ciecierzyca, migdały
itd...

6. Zacznij jeść..
Wiele zyskasz, kiedy wprowadzisz poniższe produkty do swojej codziennej diety. Nawet małe porcje dostarczą ci tyle składników odżywczych dobrze przyswajalnych przez organizm, jakich nie znajdziesz w kilogramach przetworzonej żywności przemysłowej.

Stworzyłam moją polską listę super żywności, w skład której wchodzi żywność niedroga i łatwo dostępna:
oliwa z oliwek
olej lniany                  
zielone koktajle i świeżo wyciskane soki
awokado
zielona herbata
kakao
kiszonki
ryby (najlepiej świeże, morskie)
płatki owsiane
kasze (jaglana, gryczana niepalona, jęczmienna, pęczak)
warzywa strączkowe
orzechy
siemię lniane
pestki (dyni, słonecznika)

owoce leśne (w sezonie lub mrożone)
czosnek (tylko polski!!)
brokuły
jajka (z wolnego wybiegu lub chowu ekologicznego)
miód (najlepiej ze sprawdzonej pasieki)

7. Zapomnij..
Są produkty spożywcze o których warto zapomnieć. Na zawsze. Smakują, ale trują.

biały cukier
chipsy
popcorn z mikrofalówki
mielonki / parówki / pasztety robione 'ze wszystkiego'
margaryna
kostki rosołowe / przyprawy typu kucharek i maggi
jedzenie typu fast-food

sztuczne napoje i soki
zupki błyskawiczne

wędliny z supermarketów
konserwy mięsne
sztuczne słodziki

8. Sposób obróbki termicznej
Jak najwięcej piecz, gotuj na parze, ewentualnie w wodzie, duś.

Jeśli chodzi o smażenie i grillowanie, trzymaj się tych zasad:
SMAŻENIE
- czas smażenia powinien być możliwie jak najkrótszy,
- do smażenia używaj tłuszczów o wysokiej temperaturze dymienia takich jak: olej kokosowy, oliwa z oliwek, masło klarowane, olej ryżowy,
- zawsze używaj świeżego tłuszczu- np. nie smaż góry kotletów na jednej porcji tłuszczu, wymieniaj fryturę po każdym smażeniu frytek, pączków itp.

GRILLOWANIE
- nie jedz zwęglonych kawałków jedzenia
- marynuj mięso
- skróć czas grillowania do minimum

9. Daj sobie czas
Zmianę sposobu odżywiania można rzeczywiście przyrównać do małej rewolucji w życiu, dlatego ważne jest, żeby robić to stopniowo, metodą małych kroków.
Nagłe i szybkie zmiany zazwyczaj nie trwają zbyt długo. Możesz szybko się zniechęcić i zrezygnować dochodząc do wniosku, że to nie dla ciebie.
Zacznij od małych zmian i stopniowo wprowadzaj kolejne. Musisz dać sobie i swojej rodzinie czas, aby przyzwyczaić się do nowego stylu życia.

10. Odpuść
Czasami po prostu odpuść, bo się wykończysz. Kierujcie się pewnymi zasadami głównie w domu, ale nie walcz z sytuacjami, na które nie masz wpływu. Nie walcz z niereformowalnymi dziadkami i wujkami itd. kupującymi słodycze bez ograniczeń. Nie walcz ze szkołą, przedszkolem, urodzinami z Coca-Colą i cukierkami, czy wypadami z ulubioną ciocią do McDonalda. Nie zmuszaj do jedzenia surówek, jeśli na sam widok dziecko dostaje gęsiej skórki.
Możesz poprosić, wytłumaczyć, przedstawić swoje argumenty- ale nie walcz, bo tylko niepotrzebnie stracisz czas i nerwy.
Nie wyrzucaj sobie, jeżeli nie zdążysz przygotować pełnowartościowego posiłku i podasz na obiad makaron na słodko czy mrożone pierogi ze sklepu.
Jeśli niezdrowe odżywianie nie jest regułą, a we wszystkim starasz się zachować umiar- organizm na pewno poradzi sobie z dawką cukru, konserwantów itd. co pewien czas.
Mi walka ze sobą i z innymi zajęła sporo czasu. Teraz odpuściłam. Nadal nie rozumiem sensu kupowania góry cukierków, czekolad i sztucznych napojów..ale jestem dużo spokojniejsza. Pozostaje mi tylko nadzieja, że moje dzieci same dojdą do pewnych wniosków za jakiś czas i na co dzień ich wybory wyjdą im na zdrowie.

Te 10 punktów to jedynie najbardziej podstawowe informacje na start.
Mam nadzieję, że chcąc zawalczyć o zdrowie i lepsze samopoczucie, sama będziesz chciała zdobywać i pogłębiać wiedzę na ten temat.

Powodzenia :)

Wyniki KONKURSU

18.1.16 Komentarze 2


Dziękuję wszystkim Czytelniczkom bloga, 
które wzięły udział w konkursie :) 



Chociaż nie było was wiele, komentarze które mogłam przeczytać pod konkursowym postem na Facebook'u na prawdę mnie wzruszyły!

Jestem Wam wdzięczna za każde dobre słowo i motywację do dalszego pisania. Jesteście wspaniałe!
Kiedy w mojej głowie pojawią się wątpliwości, będę sobie czytać Wasze wypowiedzi.
Poważnie.



Moja mała kochana Maszyna Losująca wylosowała jedną karteczkę z imieniem szczęśliwej zwyciężczyni :)

Nie obyło się bez komplikacji, ponieważ Milenka nie lubi jeść zupek, za to uwielbia zjadać papier..ale jakoś dałyśmy radę :)

Dowolnie wybrany produkt ze sklepu ArteDeus.pl powędruje do:



Serdeczne gratulacje Oliwia!

Bardzo proszę o kontakt na mój adres mailowy nadi.a@wp.pl z podaniem linku do wybranej nagrody, adresu do wysyłki oraz telefonem dla kuriera.

Reszcie dziewczyn biorących udział w konkursie proponuję 30% rabat na dowolny obraz ze strony ArteDeus.pl.


Kochać to czasownik

15.1.16 Komentarze 0

Ostatnio znowu zostało mi przypomniane, że  KOCHAĆ  to czasownik.

Nie wystarczy mówić, o miłości. Miłość trzeba pokazać.
Do tego nie musisz być misjonarzem w Afryce, ani wolontariuszem w hospicjum. Nie musisz robić wielkich rzeczy, które widzi cały świat, choć takich ludzi też nam na świecie potrzeba.

Możesz codziennie robić kanapki z serem i ketchupem, i herbatę z sokiem malinowym mimo, że jest tak bardzo nieposłuszny.
Możesz oddać ostatni kawałek pizzy, chociaż tak bardzo masz na niego ochotę. I kawę z lepiej spienionym mlekiem jemu podać, i większy kawałek ciasta.
Możesz kolejną godzinę nosić i przytulać w ciemnościach ściskając jej małe rączki i śpiewając szeptem ulubioną kołysankę.. zdaje się, że już na stojąco zaśniesz za chwilę, ale ona przecież cierpi z powodu wychodzących ząbków.
Możesz pościgać się autkami, choć w zlewie nie ma już miejsca nawet na łyżeczkę od herbaty.
Możesz podrzucić pół chleba i dwie bułki, bo są już schorowani i trudno im wybrać się do sklepu po świeże pieczywo. A tak przecież lubią z prawdziwym masłem do śniadania.
Możesz też zatrzymać się na ulicy dla tego człowieka, co wygląda jakby znowu za dużo wypił.. a może wcale nie pił, a w parku na ziemi leży. Możesz sprawdzić, najwyżej pójdziesz dalej w swoją stronę spokojny.
Możesz pomóc pomarańcze na parkingu w Biedronce tej starszej Pani pozbierać.

Wszystko to możesz, bo to twój wybór.


Miłość to nie wielkie słowa. 
To często małe, codzienne, może czasem błahe czyny.
Czasami też wielkie i dla wszystkich widoczne. Te nawet łatwiej nam przychodzą, bo ktoś patrzy.
I pochwali, po plecach poklepie i dobrze o nas pomyśli.
Czasami trudno jest pozostać wiernym w tym, co małe. Za zamkniętymi drzwiami naszych domów.

Miłość nie tylko swoim okazywać, a i tym, których pierwszy raz w życiu widzimy. Albo tym, którzy nas skrzywdzili, lub krzywdzą nadal..to prawdziwa sztuka.



A czasami najwięcej miłości okażesz kiedy po prostu się zatrzymasz. 
Zainteresujesz, zapytasz i coś ZROBISZ z odpowiedzią.

Ten krótki film nie tylko mnie wzruszył, ale zmotywował i uświadomił pewne kluczowe prawdy, o których ostatnio zapominałam..




Możesz mówić, że kochasz. 
A możesz też kochać na prawdę.

Bo miłość to trud.
Bo miłość to czyn i nie myśl, że jest inaczej.

Nie przegap okazji, żeby zatrzymać się dla kogoś dzisiaj i miłość w działaniu okazać.








Zupa z Czerwonej Soczewicy

11.1.16 Komentarze 0

My Polacy uwielbiamy zupy :)
To chyba dobrze, bo większość z nich jest niezwykle zdrowa i bogata w wartości odżywcze.

W domu nie gotuję zup codziennie i nie mam czasu na dwudaniowe obiady. Jeśli już gotuję jakąś zupę, zazwyczaj jest na tyle sycąca, że 'zapcha' na długo i niepotrzebne jest już żadne 'drugie danie'.
Taka jest właśnie zupa z soczewicy- niezwykle pożywna i zdrowa, a do tego na prawdę szybka. Idealnie rozgrzeje każdego w te mroźne, zimowe dni.
Soczewica, podobnie jak inne rośliny strączkowe, jest skarbnicą wielu składników odżywczych.
Jest źródłem dobrze przyswajalnego białka, potasu, kwasu foliowego, żelaza, fosforu, magnezu, cynku i witamin z grupy B. Zawiera również taniny- związki mogące chronić przed chorobą nowotworową.
Soczewica jest smaczna, tania i prosta w obróbce- nie trzeba jej namaczać, a czas gotowania jest bardzo krótki (szczególnie odmiany czerwonej).

Zupa z Czerwonej Soczewicy
Składniki:
1 szklanka czerwonej soczewicy
1,5 litra wywaru- wystarczy warzywny* (żadnych kostek!!)
1 duża marchewka
2-3 ząbki czosnku (według uznania)
masło
1 łyżeczka słodkiej papryki
sól, pieprz

Przygotowanie:
- marchew zetrzeć na tarce (na grubych oczkach),
- soczewicę opłukać pod zimną wodą,
- marchew przez chwilkę podsmażyć na maśle razem ze słodką papryką i przeciśniętym przez praskę czosnkiem,
- dodać opłukaną soczewicę i wywar,
- zagotować i gotować pod przykryciem ok. 20 minut- do miękkości soczewicy (można ją nawet rozgotować)
- zupę miksujemy dokładnie do uzyskania kremowej konsystencji.

Aby uniknąć straty białka, zupę należy posolić 10 minut przed końcem gotowania.

Zupa smakiem i konsystencją nieco przypomina grochówkę, ale nie jest tak ciężkostrawna.
Podaję ją z grzankami lub pełnoziarnistym chlebem (na przykład z TEGO przepisu).

*
kiedyś używałam kostek rosołowych w sytuacjach 'kryzysowych'...od kiedy zaczęłam świadomiej się odżywiać, to była pierwsza rzecz, którą wyrzuciłam z kuchennej szafki.Chyba wszyscy wiemy dlaczego.
Mój osobisty 'patent', który pomógł mi bezboleśnie rozstać się z czarodziejską kostką, to po prostu mrożenie ugotowanych wcześniej wywarów warzywnych lub mięsnych. Raz na jakiś czas wyciągam największy w domu garnek, wrzucam mnóstwo warzyw, ew. mięso i gotuję pyszny, esencjonalny wywar. Część używam od razu, a resztę wlewam do słoika i zamrażam. Wyciągam kiedy tylko jest mi potrzebny, a w lodówce nie mam ani warzyw ani mięsa, lub po prostu nie mam za dużo czasu.

Smacznego!


Chcesz mieć prawdziwy dom? Musisz go stworzyć!

8.1.16 Komentarze 5

Chyba nie ma na świecie osoby, która nie chciałaby mieć prawdziwego domu.

Jedni marzą o takim dużym- z trzema łazienkami, ogrodem i dwoma garażami.
Inni zadowolą się malutkim, bez garderoby i pokoju dla gości, za to z białą kuchnią i drewnianą podłogą.
Jeszcze innym wystarczy malutkie mieszkanko w centru miasta. I tam właśnie jest ich dom, chociaż wszystkim wydaje się, że to ich M2 wcale domem nie jest..a jednak. Może i gnieżdżą się tam z trójką malutkich dzieci, ale na ten z drewnianymi oknami i czerwonym dachem, nigdy nie będzie ich stać. Postanowili więc stworzyć sobie dom tam. Na tym starym osiedlu w centrum zadymionego miasta. I mają dom najprawdziwszy. Może nawet bardziej prawdziwy niż ci pierwsi, co i ogród, i trzy łazienki, i dwa garaże mają.

Bo co to znaczy mieć prawdziwy dom? Czy tu o ilość sypialni, łazienek, metrów chodzi? I o to, czy ktoś ma bujny ogród czy parapet z bazylią i balkon dwa na dwa..? 
Nie. Nie o metry, ani o rzeczy, ani o ozdoby kolorystycznie dobrane.
Dom jest tam, gdzie czujesz się bezpiecznie i swobodnie, by być sobą. Nikim więcej, ani nikim mniej.
Dom jest tam, gdzie chcesz wracać z dalekich podróży i weekendowych wypadów.
Dom jest tam, gdzie zdejmujesz szpilki i zakładasz ciepłe kapcie. Gdzie elegancki kostium zamieniasz na wygodny dres.
Dom jest tam, gdzie znajdujesz zrozumienie, wsparcie i szczerość do bólu, ale w miłości. Z uśmiechem i troską.
Dom jest tam, gdzie możesz prawdziwie odpocząć, zresetować umysł i poukładać myśli.
Dom jest, gdzie uciekasz i znajdujesz azyl od zewnętrznego świata. Od ludzi, pracy, problemów..
Dom jest tam, gdzie miłość jest zasadą najważniejszą. 

Tego wszystkiego nie można kupić. To nie przychodzi samo, ani w pakiecie z kluczami do nowego mieszkania.
Niektórzy domy budują. Inni przepięknie je tworzą, choć budować może wcale nie potrafią..

To my, kochane Kobiety, mamy ten przywilej tchnąć życie w martwe ściany miejsc, w których mieszkamy.
Kobiety mają szczególne zdolności i serce do tworzenia ciepła domowego ogniska.
Tak na prawdę wszystko jedno, czy jest to ogromna willa z basenem, domek za miastem, kawalerka czy pokój w domu u teściów.
To miejsce jest Twoje. Wasze. I to od Ciebie zależy ile w nim będzie ciepła i ile miłości. Jak twoi bliscy będą się w nim czuć i czy chętnie będą do niego wracać.                                      `
Codziennie naszym nastawieniem i zachowaniem, tym co mówimy i robimy, tworzymy atmosferę naszych domów. Dbaniem o szczegóły i -na pierwszy rzut oka- nie ważne drobiazgi, budujemy niepowtarzalny nastrój. Przez to wszystko wpływamy na jakość nie tylko naszego życia, ale również życia naszych najbliższych.
My nadajemy ton. Potrafimy rozładować napiętą atmosferę i załagodzić konflikty jak również jednym nieprzemyślanym słowem wywołać burzę.
Poziom miłości, radości i spokoju w naszych domach jest nierozerwalnie połączony z nami- stanem naszego ducha i umysłu.

Może już zauważyłaś, że jeśli Ty jesteś nerwowa, cała Twoja rodzina zaczyna zachowywać się podobnie. Kiedy zaczynasz narzekać, wszyscy w domu robią dokładnie to samo! Czasami trudno jest cofnąć te nastroje.. i mimo, że zmieniasz nastawienie, twoim bliskim nie przychodzi to łatwo. Wiem to niestety z doświadczenia.
Jeśli chcesz domu pełnego pokoju- bądź spokojna.
Jeśli chcesz domu bez krzyku- przestań krzyczeć.
Jeśli chcesz domu w którym wdzięczność jest zasadą- bądź wdzięczna!
Inni będą podążać Twoim śladem. 

To my. My tworzymy nasze domy. My jesteśmy kluczem do ciepłego, zapraszającego domu, do którego chce się wracać.



Jak praktycznie możemy codziennie tworzyć 
niebo na ziemi w naszych domach?

- spędzaj regularnie czas z Bogiem- będę to powtarzać zawsze... tutaj wszystko co dobre, ma swój początek. Żeby dawać, musisz najpierw wziąć, a Boże zasoby nigdy się nie kończą..
kontroluj swoje emocje- zamiast podnosić swój głos w gniewie, zacznij szeptać. Nie pozwól, żeby okoliczności lub inni członkowie rodziny wyprowadzili cię z równowagi,
kontroluj to, co wychodzi z twoich ust,
uśmiechaj się. Uśmiechaj się jeszcze więcej niż dotychczas- jakiś czas temu poznałam dziewczynę, która ciągle (dosłownie ciągle) miała uśmiech na twarzy. Nie było wyjścia- w jej obecności też zawsze się uśmiechałam! Nawet patrząc na nią z daleka, uśmiech pojawiał się na mojej twarzy..możliwe, że w twoim domu też tak to właśnie zadziała :)
podkreślaj to, co dobre- w dzieciach, mężu, teściach, rodzicach..z kimkolwiek mieszkasz, zauważaj i podkreślaj przede wszystkim to, co dobre!
- nie zapominaj o gościnności- widziałaś kiedyś prawdziwy dom bez ludzi? :)
- rozmawiaj o Bogu, módl się i czytaj Biblię ze swoją rodziną- niech Boża obecność wypełnia wasz dom. Bóg będzie zbliżał was do siebie jeszcze bardziej i zmieniał atmosferę twojego domu, jeśli tylko Mu na to pozwolisz,
celebruj życie, które masz- doceniaj, ciesz się nim i bądź wdzięczna. Zawsze.

- kup i zapal świece- latami świece tylko kupowałam..szkoda mi było je zapalać. Teraz zmądrzałam i zapalam je w naszym domu bardzo często! Choćby na kolację były zwykłe kanapki, gwarantuję Ci, że przy blasku świec smakują wyjątkowo!
- włącz muzykę- muzyka ma niezwykłą moc- uspokaja, wycisza i może zmienić każdy nastrój! A śpiewanie pieśni uwielbienia dla Boga działa cuda- spróbuj!
- postaraj się o zapach domowego jedzenia- gotuj, piecz, baw się jedzeniem, eksperymentuj! To jest najlepszy sposób na zapach życia, który toczy się w twoim domu,
- zadbaj o wspólne jedzenie posiłków- choćby miał to być jedynie niedzielny obiad,
- zaplanuj czas, który spędzacie razem jako rodzina- jeśli ty tego nie zrobisz, najprawdopodobniej nikt inny o tym nie pomyśli,
- wywołaj zdjęcia i powkładaj do ramek- pozwól im zdobić wasz dom,
- dekoruj dom sezonowo- wiosną zaproś do domu hiacynty i żonkile, latem pozwól bukietom świeżych kwiatów zdobić każdy kąt twojego domu, jesienią pora na dynie, szyszki itp, zimą czas na świąteczne dekoracje..bądź kreatywna!
- dbaj o porządek- nie chodzi o to, żeby nasz dom był sterylnym muzeum bez życia. Naszym zadaniem jest dbać o ogólne wrażenie i 'ogarnianie' w miarę naszych możliwości. W czystym domu mieszka się po prostu przyjemniej, prawda? Więcej na ten temat znajdziesz TUTAJ
- zadbaj o detale- kto o nie zadba jeśli nie ty? Dobieranie pasujących do siebie dodatków do domu, świeże kwiaty na stole, suszona lawenda w garderobie, serwetki używane w czasie posiłków, przemyślana zastawa stołowa codziennego użytku, płatki śniadaniowe w ładnym słoju itd. to szczegóły, które mogą przynieść ci wiele satysfakcji i zrobić wielką różnicę w tworzeniu ciepłego i przyjaznego domu,
zadbaj o siebie- czas na wypoczynek, posłuchanie własnych myśli, rozwijanie zainteresowań, może kawa z przyjaciółką..nie zapomnij o sobie. Wyspanej i zrelaksowanej, na pewno będzie ci dużo łatwiej sprostać niełatwemu zadaniu tworzenia nieba na ziemi z własnego domu.


I kochaj. Kochaj zawsze, pomimo wszystko, bezwarunkowo. 
Bo choćby człowiek miał... znał.... posiadał...choćby góry wiarą przenosił, a miłości by nie miał, byłby niczym.




Stara bieda

4.1.16 Komentarze 1

Rok temu myłam te same porysowane blaty, w naszej 'hand-made' kuchni- bez cicho zamykających się szafek, z zacinającą się szufladą i skrzypiącymi drzwiczkami. Ładnej, ale kompletnie niefunkcjonalnej..bo ja o IKEI marzę już trzecią zimę.
Rok temu zakręcałam tę samą cieknącą spłuczkę w ubikacji na parterze. Ubikacja czeka na remont. Kilka lat już czeka.
Rok temu ścieliłam to samo skrzypiące łóżko i ubierałam spraną już pościel.
Rok temu ściany w przedpokoju prosiły o malowanie..dzisiaj o to błagają.
Rok temu nosiłam te same buty i ten sam płaszcz. Dwa lata temu też..i trzy.
Rok temu marzyłam o Australii i weekendzie tylko we dwoje. I o wielkich zmianach- w domu, w pracy, w codzienności..żeby nudno nie było. Bo nudą momentami wiało.
Rok temu miałam tę samą firmę i te same dylematy, by utrzymać się na rynku. Kombinowaliśmy jak to zrobić, żeby zarobić, mimo, że narobić się trzeba. Już się nauczyłam, że innej drogi nie ma, jeśli człowiek chce uczciwie.
Rok temu też nie przesypiałam nocy. Pobudka o odkryte nogi, siku, kaszel, zatkany nosek, zły sen i... bez powodu też. To ostatnie chyba najczęściej i to irytowało mnie zawsze najbardziej.
Rok temu chłopcy też nie zawsze słuchali i bili się o bzdury. Tak samo jak dziś. Nawet trochę mniej chyba..
Rok temu całkiem podobnie zaczynałam i kończyłam dzień. Moja kawa też często była zimna. I pomidorowa z makaronem..  Tak. Było całkiem podobnie.
Rok temu też myślałam dla jakich rzeczy powiedzieć 'tak', a jakie odłożyć na później. Czy na pewno nowe dżinsy mi potrzebne, czy raczej bluza dla Benia do szkoły bardziej. Czy na wakacje pojechać, czy nie w tym roku jednak..małe i większe decyzje trzeba było tak samo podejmować każdego dnia.
Rok temu też chorowaliśmy. Poranki były zimne, bo w piecu wygasło i trzeba było na nowo rozpalać..a tak się nie chciało z pod ciepłej kołdry wychodzić..do piwnicy.
Rok temu potrzeby dzieci też były najważniejsze.
Rok temu też były dni, kiedy miałam dosyć i brakowało mi cierpliwości.
Rok temu w mroźne zimowe popołudnia, nie miałam ochoty na żadne spacery. Ubieranie siebie, dzieci..komu by się chciało?! Tak jak dziś mi się nie chce. Kompletnie. W to mroźne, zwykłe do bólu popołudnie.

Ale na pytanie 'co u ciebie?', nie odpowiem 'stara bieda'.
Już nie.


Czy ,starą biedą' można nazwać zdrowe dzieci? Zaradnych, mądrych synów i narodziny naszej wymodlonej córeczki? I fakt, że piąte krzesło przy kuchennym stole jest potrzebne- choć poobijane, cieszy przecież tak bardzo.
Czy to nie grzech powiedzieć 'stara bieda' , jak te łóżko, buty i płaszcz... mam?
Czy 'stara bieda' to firma, która utrzymuje się na rynku już siódmy (!!!) rok i ciągle się rozwija? I fakt, że nigdy jeszcze niczego nam nie zabrakło?
Jak mogłabym narzekać na rutynę i zimną kawę? I siły na spacer w mroźne, zimowe popołudnie?
Jak dobrze jest mieć dylemat co na obiad ugotować, a nie na co ostatnią złotówkę w portfelu wydać.
A skrzypiące łóżko, brudne ściany i ta nieszczęsna cieknąca spłuczka, co mnie tak denerwuje..przecież to wszystko jest do zrobienia. Można kupić, naprawić, pomalować, ale żeby tak od razu 'stara bieda'?

Nie wiem, co to znaczy nie mieć na chleb. Zawsze miałam za co kupić buty i kurtki dla moich dzieci. Zawsze miałam gdzie spać. Nie wiem co to znaczy prawdziwie zimny poranek..na dworcu na przykład.

Jak jest tak dobrze, statecznie i spokojnie, to trzeba to szanować. Czy tak wybrałaś, czy samo przyszło- trzeba szanować. Nikt nie wie czy to, co dziś tak oczywiste, nie będzie jutro odległym marzeniem.
Czasami chcemy zmian, jakichś emocji, nowości. Powiewu świeżości.
Chcemy, żeby coś się w końcu działo, a co dzień wstajesz i wita Cię tylko rutyna: śniadanie, szkoła, prasowanie, obiad, pranie, jedziesz ze szkoły odebrać i w korkach czekasz, jakiś spacer zaliczasz, nowe buty na w-f kupujesz... i nie widzisz w monotonii nic dobrego, a na zmiany jeszcze nie czas. Nie masz możliwości ruszyć się z miejsca i tkwisz w swoich małych preblemikach, cieknących spłuczkach i brudnych ścianach.
Tęsknisz za chwilowo nieosiągalnym, bo i takie okresy w życiu są, kiedy musisz chwilę w miejscu postać i w rutynie się zanurzyć. W zwyczajnej codzienności na dłużej się zakochać.

Uważaj o czym marzysz.
Uważaj czego pragniesz, bo emocje, których tak szukasz mogą przyjść niespodziewanie. Teraz myślisz, że przyniosą Ci szczęście, ale mogą przynieść ciężki czas.
Wtedy utrata nieprzespanych nocy z powodu głupiego kataru będzie boleć. Bo nigdy nie chodzi nam o to, żeby emocje przyszły w chorobie, stracie, nieszczęściu..zawsze chcemy dobrych zmian i takich oczekujemy. Ale zmiany przychodzą nie tylko na lepsze. Nikt nam nie obiecywał przecież, że po czerwonym dywanie przez życie przejdziemy..
Wtedy zatęsknisz. Zatęsknisz za tym spokojem i stabilizacją. Za pomidorową z makaronem w kuchni ze skrzypiącymi szafkami.
Może wtedy rutyna kojarzyć Ci się będzie z bezpieczeństwem, a nie ze 'starą biedą'. Może wtedy stanie się szczęściem, którego nie zdążyłaś docenić.

Nie zrozum mnie źle..jak tylko będą możliwości- zakładaj firmę, wyjedź w podróż dookoła świata, przeprowadź się, zmieniaj! Za remont ubikacji na piętrze się weź i pomaluj w końcu te ściany! I dom wybuduj, rodzinę załóż..cokolwiek! Jak będzie czas, siły, pieniądze, dzieci w domu już płakać nie będą czekając na wieczorne przytulanie..Jak nie będzie 'ofiar' po drodze. Nie za wszelką cenę i nie po trupach do celu.

Życie składa się z codziennych rutynowych zajęć. Ze zwykłych dni w większości.
Nie codziennie są śluby, święta, urodziny i wakacje na Hawajach. Niedziela jedna jest w tygodniu, a sześć pozostałych dni to ta codzienność, którą wszyscy lubią szarą nazywać. A ona jest przecież taka, jaką ją widzisz. Jaką ją sobie stworzysz. Może być zwykła-niezwykła. Taka, że zazdrościć ci będą naokoło..
Bo piękne minuty składają się w piękne godziny. Piękne godziny w szczególne, piękne dni. Te dni w tygodnie, miesiące, lata..a lata na nasze życie się składają. Od nas zależy jakim żyjemy życiem i czy jesteśmy ponad utarte schematy 'szarej codzienności' i 'starej biedy'

O Australii pomarzę pewnie jeszcze kilka dobrych lat, o weekendzie we dwoje też.
Kiedyś się wyśpię, a na kuchnię z IKEA zarobię w tej naszej malutkiej firmie..

A dziś dziękuję Bogu z moją codzienność i za to, że prawdziwej biedy nigdy nie zaznałam.





KONKURS

3.1.16 Komentarze 3


Jest nas tutaj coraz więcej, więc postanowiłam przygotować dla was konkurs :)

Do wygrania jest dowolnie wybrany produkt z mojego sklepu ArteDeus.pl



WARUNKI KONKURSU

1. Wyraź chęć udziału w naszym konkursie w komentarzu do tego posta podając:
- swoje imię oraz
- krótką odpowiedź na pytanie:

Który post na blogu Cud Codzienności 
spodobał Ci się najbardziej i dlaczego?

2. Podwoisz swoją szansę na wygraną, jeśli mając konto na Facebook:
- odwiedzisz naszego funpage'a i polubisz go,
- udostępnisz zdjęcie z informacją o konkursie na swojej tablicy (ważne, aby udostępnienie było publiczne),
- w komentarzu do zdjęcia z informacją o konkursie odpowiesz na powyższe pytanie oraz zaprosisz do zabawy 2 inne osoby.

Wypełniając warunki obu podpunktów, zyskujesz dwa 'losy' i masz podwójną szansę na zdobycie nagrody!

Zwycięzca wyłoniony zostanie w drodze losowania. Wolę uniknąć wyrzutów sumienia z powodu konieczności wyboru tylko jednej osoby, z pośród wszystkich przesłanych odpowiedzi... ;)

Konkurs trwa od dziś (3.01), do niedzieli 17.01

Nagrodę wyślemy na podany przez zwycięzcę adres na terenie Polski

Zapraszam i życzę wszystkim powodzenia!

2016

1.1.16 Komentarze 0

Zamknęliśmy właśnie rodzinnie na prawdę wspaniały rok 2015
Z nowymi nadziejami i radością witamy 2016


Niech te słowa będą rzeczywistością i w waszym codziennym życiu Kochani
Pamiętajcie, że nie ma takiej burzy, której On uciszyć by nie mógł..

Nawet nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że Was mam!