Śmierć w świecie dziecka

30.10.15 Komentarze 3

         Śmierć… Trudny temat dla nas, dorosłych. Wydaje się jeszcze trudniejszy, kiedy mamy przed sobą dziecko, które styka się z tym, co nieuniknione.

           Co mówić dziecku o śmierci i jak można mu pomóc, kiedy się z nią zetknie?



Zależy to głównie od wieku dziecka.
Małe dziecko – do około czwartego roku życia, ma jeszcze znikome pojęcie o śmierci, jeśli więc nie spotyka ona osoby jej szczególnie bliskiej (jak rodzic lub… ulubione zwierzątko), to reakcja jest zazwyczaj bardzo słaba. Dzieci czteroletnie z zasady nie wyrażają jeszcze specjalnych uczuć, chociaż mogą słowami ujawnić świadomość, że śmierć łączy się ze smutkiem i żalem.
Dla dzieci pięcioletnich śmierć przybiera już konkretniejszą formę i kojarzy się ze słowem „koniec” i z bezruchem. Zdarza się, że unikają one martwych zwierząt i ptaków. Wprawdzie pięciolatki często uważają, że będą żyły wiecznie, to jednak pojawia się wtedy obawa, że może umrzeć mama. Nasila się ona w wieku sześciu lat – w tym wieku pojawia się także większa wrażliwość związana ze śmiercią. Często pięcio i sześciolatki wierzą w odwracalność śmierci – jesteś martwy, ale za chwilę znów wracasz do życia.
Siedmiolatki, które już ze swojej natury mają skłonność do przygnębienia i melancholii, wykazują duże zainteresowanie śmiercią i jej przyczynami: chorobami, przemocą, podeszłym wiekiem. Pojawia się u dziecka myśl, że i ono może umrzeć. Dzieci w tym wieku mówią, że chciałyby umrzeć – jest to jednak typowe dla tego wieku i z reguły nie musimy brać tego zbyt poważnie.
Ośmiolatek zaczyna interesować się już nie tyle cmentarzami, czy pogrzebami, ale raczej tym, co dzieje się po śmierci.
Większość dzieci w wieku dziewięciu i dziesięciu lat podchodzi do śmierci rzeczowo. Dzieci w tym wieku potrafią już wiele zrozumieć. Rodzice muszą już sami zdecydować, jak wyczerpujące i szczegółowe ma być tłumaczenie – warto iść przy tym tropem zadawanych przez dziecko pytań i brać pod uwagę stopień wykazywanego przez nie zainteresowania.

Bardzo trafne rady Grollmana są następujące:
  1. Zawsze mówcie dziecku prawdę. Nie wolno mówić nic, o czym później musiałoby zapomnieć.
  2. Bądźcie gotowi spokojnie przyjąć gwałtowne wybuchy i niezgodę dziecka na to, co mu powiecie.
  3. Nie oczekujcie, że wystarczy powiedzieć wszystko raz na zawsze. Ta sprawa wymaga powtarzania.
  4. Powiedzcie zupełnie jasno, że śmierć danej osoby (jeśli był to ktoś bliski) – nie została w żaden sposób zawiniona przez dziecko.
          Kiedy ktoś umiera dorośli chcą czasem chronić dziecko przed smutkiem i innymi przykrymi uczuciami. Nie jest to jednak dobre wyjście. Spotkałam raz tatę, który prawie rok po śmierci żony nadal mówił trzylatkowi, że jego mama wyjechała. Twierdził, że syn jest zbyt młody, alby powiedzieć mu prawdę, nie wiedział jednak, kiedy będzie właściwy czas, by dziecko dowiedziało się o śmierci matki. To nie jest właściwe podejście, gdyż poczucie porzucenia, odrzucenia i osamotnienia wcale nie jest łatwiejsze do przeżycia niż żałoba. Dodatkowo jest ogromna szansa, że chłopiec będzie czuł się oszukany, kiedy dowie się prawdy (najczęściej prawdy dowiadują się przypadkowo i od obcych osób) i będzie miał problem zaufać ojcu.

        Czy zabierać dzieci na pogrzeby? Zabieranie ruchliwego, małego dziecka nie ma sensu. Tym bardziej, że małe dzieci mogą być dosyć przerażone samym faktem składania ciała do grobu. Pamiętam, jak mój syn wraz ze swoim kuzynem (cztero i pięciolatek) po pogrzebie cioci przyrzekli sobie, że w przypadku śmierci i pogrzebu jednego z nich – drugie wróci i go odkopie.
Sześcio- i siedmioletnie dziecko potrafi się już odpowiednio zachować w miejscach i sytuacjach publicznych, tak więc zabranie go na pogrzeb może być dla niego samego bardzo ważne, zaś dla dorosłych być źródłem pociechy. 
         Zawsze jednak rozeznanie co do możliwości reakcji dziecka musi być podstawą decyzji.


3 komentarze

Napisz komentarze
Oli
AUTOR
30 października 2015 23:41 skasuj

Miesiąc temu moje niespełna pięciolatki uczestniczyły w pogrzebie swojego pradziadka, byli skupieni i mega grzeczni.Byłam z nich bardzo dumna!Dopiero wieczorem po uroczystości zaczęły się pytania, smutek i przygnębienie.sztuka było im wytłumaczyć że dziadek jest w Niebie,a nie w ziemi co zaobserwowali na pogrzebie...

Odpowiedz
avatar
31 października 2015 07:41 skasuj

Trzeba prawdziwej mądrości, żeby to zrobić..dzielni chłopcy.

Odpowiedz
avatar
Oli
AUTOR
31 października 2015 21:44 skasuj

Na ratunek przybiegł mój teść, Boży człowiek,..Prosto ale i konkretnie powiedział,że Ciało pradziadka jest ziemi, a duch w Niebie,chłopcy zrozumieli..Smutek pozostał przez kilka dni,ale ciągle przypominaliśmy o tym,że pradziadek ma się lepiej,dziś ze spokojem mówią o dziadku i z radością go wspominają..:-)

Odpowiedz
avatar