Ostatni

18.12.17 Komentarze 1

Do Świąt jeszcze ponad tydzień, ale ja piszę już dziś.
Znikam na dwa tygodnie, żeby móc naprawdę żyć tym, o czym piszę.

Przede wszystkim chcę jeszcze mocniej i jeszcze bardziej świadomie przeżywać w moim życiu radość z przyjścia Chrystusa na świat.
Nie chcę przegapić mojego Zbawiciela gdzieś między sernikiem, a krokietami.
Nie chcę stracić Go z oczu nawet na moment.

Bo kiedy Święta miną, a wraz z nimi kolędy, tłumy przy kasach i domowa krzątanina, to często okazuje się, że jednak warto było mniej mieć, a bardziej być.
Być bardziej obecnym, bardziej świadomym, bardziej wdzięcznym, bardziej spokojnym.

Nie będzie już więcej postów w tym roku.
Ten jest ostatni.

My, chrześcijanie, często dużo wiemy.
W głowie mamy całe mnóstwo wersetów, które niosą nadzieję w gorszych chwilach, które mówią jak żyć, jak postępować.
Mądrych cytatów znamy też niemało i czasami się można tak nad nimi zamyśleć.. bo takie są mądre, takie ładne,takie prawdziwe.
Wiemy co i kiedy można, jak się powinno. Wiemy nawet jakby się nam marzyło, ale w zderzeniu z prawdziwym życiem, ta wiedza nie zawsze cokolwiek zmienia.
Nie zawsze ta pięknie brzmiąca teoria wydaje owoc w normalnym życiu.

Trzeba więc uparcie ćwiczyć, żeby rzeczywiście pokój Boży mógł strzec naszych serc zawsze i wszędzie.
Trzeba wracać do tego, co już się wie, żeby rzeczywiście i przez ciemną dolinę móc kroczyć odważnie.
Żeby tak naprawdę potrafić kochać bliźniego i tych, którzy życzą nam źle.
Żeby móc postąpić inaczej, niż ten niewierny Tomasz, co miał czelność zwątpić na chwilę.. albo Piotr, który zaparł się Zbawiciela.

Trzeba wrócić do tego co się wie i próbować wplatać te tak dobrze znane prawdy w codzienność.
Mniej teorii, więcej praktyki.

Do tego potrzebuję wylogować się do życia i spędzić więcej czasu u Źródła.

Nie mam zamiaru odcinać się od internetu zupełnie, ale z pewnością mocno ograniczyć czas, który poświęcam wirtualnej rzeczywistości.

Nie będzie nowych wpisów, ale to nie znaczy, że nie będę pisać.

Mam nadzieję spędzać z Bogiem więcej czasu, zbliżyć się do Niego jeszcze bardziej i wierzę, że to zaowocuje też kolejnymi tekstami, ale nie na bloga.

Postanowiłam nie czekać na nowy rok, a tak po prostu od dziś, zacząć w końcu realizować jedno z moich największych marzeń.
A do tego potrzebuję czasu.
Wielu, naprawdę wielu długich godzin.

Dzisiaj wiem, że czasu się nie znajduje.
Trzeba ten czas zaplanować i przeznaczyć na coś konkretnie, żeby pewnego dnia zobaczyć efekty.
Wybaczcie więc ciszę, którą tu zastaniecie.

A na ten świąteczny czas i na nowy rok, do którego obudzimy się już za kilka dni, życzę wam moi Drodzy przede wszystkim odczuwania Bożej bliskości każdego dnia.
Życzę wam pewności, że On zawsze jest obok.
Życzę wam rozkochiwania się w Nim ciągle na nowo, i na nowo..
Duchowych oczu otwartych na Jego działanie.

Życzę wam, żebyście tak prawdziwie, każdą częścią siebie, mogli codziennie przyjmować Jego przebaczenie, Jego łaskę, miłość, pokój, radość, nadzieję, siłę, prawdę..
To wszystko, i wiele więcej, mamy w imieniu Jezus.

On wystarczy.
Jezus Chrystus naprawdę wystarczy.

Nie starajcie się tego zrozumieć.
Tego nie można zrozumieć.
To trzeba przyjąć wiarą, a potem chwalić Boga podziwiając Jego cuda w zwykłej codzienności..


A taką piękną treść słychać w naszym domu w tle świątecznych przygotowań...






1 komentarze:

Napisz komentarze
Anonimowy
AUTOR
19 grudnia 2017 09:27 skasuj

Tak, teorię znamy jak powinniśmy żyć gorzej z praktyką. Każdy upadek boli mnie, każdy grzech, ale powstaję za każdym razem bo wiem, że Bóg przyjmie mnie z powrotem bo kocha miłością nieograniczoną,pomoże mi podnieść się, przytuli, uciszy i powiem ,,Idź dalej". Bóg jest lekiem na całe zło. Przygotowania do świąt są ważne, są częścią,ale nie zatraćmy się w tej bieganinie żebyśmy nie zapomnieli o Zbawicielu, który oczekuje na nasze serca pełne miłości i pokoju.
pozdrawiam serdecznie stała bywalczyni Magdalena :*

Odpowiedz
avatar