Ten ostatni raz

31.7.16 Komentarze 2

Kiedy po raz pierwszy trzymasz w ramionach swoje dziecko, najprawdziwszy Boży Cud, bezcenny prezent z samego Nieba.. to wtedy już wiesz.
Wtedy już wiesz, że zaczyna się coś zupełnie nowego i niesamowitego.
Wiesz, że już nic nigdy nie będzie takie samo.
Że Ty nigdy już taka sama nie będziesz.

Może czasami zatęsknisz za twoim życiem przed urodzeniem maleństwa. Za dawnymi zmartwieniami i wolnością. Za czasami, w których miałaś chwilę dla siebie, a plama na ulubionej sukience była twoim jedynym problemem.
Może dopiero z dzieckiem na rękach poznasz prawdę o sobie. Zakosztujesz uczuć i emocji, o których tylko słyszałaś. Bo przecież wcześniej nie miałaś pojęcia, że można kochać tak bardzo.. nie wiedziałaś, że o wylany na podłogę sok malinowy można złościć się.. tak bardzo.
Może doświadczysz zmęczenia, jakiego nigdy wcześniej nie znałaś. Dni wypełni monotonia i wszechobecna rutyna. Karmienie, usypianie, układanie klocków, obiad, huśtanie na huśtawce, spacer, płacz, śmiech, pranie, drzemka lub jej brak..
Może będziesz chciała przyśpieszyć i ominąć kilka etapów.. a na pewno okresy buntu i nocnego wstawania.
Dni będą ciągnąć się w nieskończoność, ale pamiętaj.
Przyjdzie czas, kiedy dojdziesz do wniosku, że lata były zdecydowanie za krótkie.
Przyjdzie czas, kiedy będziesz błagać o jeszcze trochę więcej czasu.. o małą odrobinkę więcej.


Naszym największym błędem jest przekonanie, że mamy czas. Ciągle i uparcie wierzymy, że mamy go jeszcze tak dużo..
Że będzie jeszcze niejedna okazja, żeby ucałować, przytulić, pogłaskać, wysłuchać na spokojnie patrząc głęboko w oczy..
Że będzie jeszcze wiele szans na to, żeby zjeść podwieczorek na trawie w niedzielne popołudnie, pobiegać razem w deszczu na bosaka i popuszczać bańki w upalny, letni dzień.
A potem z zaskoczeniem stwierdzamy, że jednak czasu zabrakło.
Nie ma i nie będzie już żadnej okazji.
Nie będzie też więcej ani jednej szansy..

Wszystko w życiu ma swój początek. Wszystko kiedyś robimy i przeżywamy po raz pierwszy.
Czemu zapominamy, że wszystko w życiu ma również swój koniec?
Prędzej czy później przyjdzie ten ostatni raz.. na wszystko.
Wtedy nie będzie już okazji do zmian. Nie zrobimy nic, co mogłoby cofnąć czas i dać możliwość przeżycia czegoś raz jeszcze..

Miesiące i lata mijają, a my, niemalże bez ostrzeżenia wkraczamy na kolejne, całkiem nowe etapy.
Czasami tak szybko i nierozważnie żyjemy.. a dzieci rosną.
W końcu przyjdzie dzień, w którym drzwi dzieciństwa dla twojego maleństwa, otworzą się po raz ostatni.
Zamkną się już na zawsze, kiedy zamknie zmęczone oczka po dniu wypełnionym zabawą i beztroską.

Nie będzie więcej piasku w przedpokoju ani śladów małych palców na szybach.
Nikt nie będzie potrzebował twojej pomocy przy robieniu kanapki ani wybierania ubranek do szkoły.
Te miliony pytań, które dziś tak bardzo cię denerwują, ucichną.
Już nigdy nie zawoła: Mamo, patrz!
Nie pobiegnie w twoje ramiona na przywitanie.
Twoje maleństwo obudzi się następnego dnia mniej.. małe. Bardziej odpowiedzialne, samodzielne, potrzebujące ciebie.. mniej. Inaczej.
A ty nie będziesz wcale szczęśliwsza.. mimo, że przecież o to ci chodziło jeszcze całkiem niedawno.


Przyjdzie czas, kiedy nakarmisz swoje dziecko po raz ostatni. Ostatni raz będziesz mieć okazję trzymać je w ramionach w ten szczególny sposób, głaskać te maleńkie, aksamitne stópki i patrzeć, jak wpatrzone w ciebie spokojnie oddycha.
Odprowadzisz je do szkoły pod same drzwi, jak zawsze. Pożegnasz całusem, jak zawsze.. a następnego dnia poprosi, żeby już nie było jak zawsze. Poprosi o zaufanie.. i pójdzie samo. Bez całusa i 'miłego dnia' .
Przyjdzie taki wieczór, w którym po raz ostatni utulisz swojego synka do snu, trzymając go mocno za obie rączki. Już nigdy więcej nie zawoła cię do swojego łóżka prosząc, żebyś położyła się obok. Chodź blisko.. jeszcze bliżej mamusiu.Może w te Święta nie będziesz już się denerwować z powodu rozsypanej mąki i lukru na podłodze, bo więcej już razem nie upieczecie pierniczków. 'To takie dziewczyńskie!' usłyszysz, po czym pobiegnie pomagać tacie w prawdziwie męskich pracach.
Pewnego dnia ostatni raz otrzesz z jego policzka łzy i opatrzysz zdarte kolana. Następnym razem już cię nie zawoła. Nie będzie mu już potrzebny twój magiczny pocałunek.
Może już niedługo rozczeszesz jej włosy po kąpieli po raz ostatni. Już kolejnego wieczora, będzie chciała zrobić to sama. Nie wpuści cię nawet do łazienki.. zamknie drzwi na klucz.
Może już za jakiś czas zawoła cię w środku nocy z powodu koszmaru i to będzie twoja ostatnia, przerwana z tego powodu, noc.
Ostatnia wspólnie zaśpiewana piosenka z pokazywaniem. Ostatnie: 'jeće jas mama!'.
W końcu przyjdzie pora na ostatnią bajkę na dobranoc, ostatnie wiązanie bucików, ostatni spacer we dwoje.
Ostatnie przekręcone słowo.. obiad już nigdy nie będzie ubiolony. Będzie ulubiony. Tak poprawnie, normalnie ulubiony.
Ostatni kwiatek bez okazji. Ten z korzeniami i ziemią. Najcenniejszy w świecie chwast, który zawsze trzymałaś w białym wazoniku na honorowym miejscu waszej kuchni.

Nie pamiętam, kiedy mój synek przespał ostatnią noc ze smoczkiem.
Nie pamiętam naszego ostatniego spaceru we trójkę: Benia trzymającego wózek, maleńkiego Jasia w gondoli i mnie, pchającej dumnie wózek przez całą wieś.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz pokroiłam im kanapkę na kosteczkę i pomagałam umyć rączki.
Nie pamiętam jak to było, kiedy ostatni raz leżałam obok nich wieczorem trzymając za ręce. Nie pamiętam jak przymykali oczy, jak zasypiali, jak pachniały im włoski..
Nie pamiętam czy moja córeczka ściskała mój palec przy ostatnim karmieniu.
Nie pamiętam, kiedy był ten ostatni dzień, w którym spała dwa razy w ciągu dnia.. nie pamiętam, ale założę się, że marudziłam. Że za szybko się obudziła, że nawet tej kawy nie zdążyłam dopić, że naczynia dalej w zmywarce..


Bo problem w tym, że zazwyczaj nawet nie wiesz, że to był już ostatni raz.
Gdybyś wiedziała, może potrafiłabyś bardziej go docenić.
Bardziej przeżyć i doświadczyć. Mniej biadolić i narzekać. Mniej przewracać oczami..

Po prostu w końcu pewnego dnia orientujesz się, że już nie przychodzi rano do twojej sypialni. Nie zanurza się w twojej kołdrze, nie opowiada ci swoich snów, nie śmiejecie się razem z głupot o szóstej rano.. dochodzisz nagle do wniosku, że już od kilku dni jest inaczej.
Zostaje w swoim pokoju i czyta. Muzyki woli posłuchać, zamiast przytulić się do ciebie o świcie..
Co rano przecież wstaje odrobinę starszy. Odrobinę bardziej dorosły. Odrobinę mniej malutki..
Czasami przychodzą dni, kiedy chcę krzyczeć: Jeszcze nie! Za wcześnie.. jeszcze nie teraz.. dajcie mi więcej czasu! Ja przecież tylu rzeczy nie zdążyłam..

A oni rosną. Tak szybko mi rosną..!!


Kiedy dwa dni temu Jaś zawołał mnie, żeby pokazać mi jaki fajny zamek zrobił w piaskownicy, westchnęłam ciężko i poszłam. Zagoniona i trochę zdyszana, pojawiłam się w drzwiach balkonowych i szybko rzuciłam okiem na to cudo.
Zawołałam tylko: super!
Potem wróciłam do gotowania zupy i mycia podłogi.. a czy ja wiem, czy to nie był ten ostatni raz właśnie? Ostatni zamek z piasku zrobiony jego małymi rączkami? Ostatni raz, kiedy chciał mi się pochwalić, oczekując pochwały i zachwytów?..

Dlatego z całych sił zachęcam ciebie, kochana Mamo, nie zapominaj o tym co ważne.
Zatrzymaj się w tym całym biegu i pochyl nad rysunkiem albo zamkiem z piasku.
Połóż się obok wieczorem i przytulaj tak mocno, jak tylko potrafisz.. mimo, że już trwa ten twój serial.
Nie żałuj im zainteresowania, nie żałuj im czasu.

Przyjdzie dzień, w którym będziemy prosić o więcej.
Więcej tych do bólu zwykłych i nudnych chwil. Tak bardzo będziemy chciały przeżyć je jeszcze raz.
Ten ostatni raz..

2 komentarze

Napisz komentarze
Anonimowy
AUTOR
19 października 2017 13:15 skasuj

Nadia,
Twoje słowa mają moc ! Ogromną moc poruszania i wzbudzania jakże potrzebnej refleksji w codziennym pędzie..

Justyna

Odpowiedz
avatar