Dzień dobry?

23.11.18 Komentarze 5

Wczorajszy dzień nazwałam dobrym.
Nie dlatego, że samo dobro mnie wczoraj spotkało.
Nie dlatego, że Syn dobre oceny przyniósł ze szkoły.
Nie dlatego, że dobrą kawą zaczęłam dzień.
Nie, wcale nie dlatego.

Wczorajszy dzień nazwałam udanym, chociaż nie wszystko wczoraj mi się udało.

Wczorajszy dzień nazwałam owocnym pomimo, że na owoce wczorajszych decyzji przyjdzie mi jeszcze poczekać nie jeden dzień, miesiąc, a może i całe lata... Bo ciągle jeszcze są zielone, ciągle małe. Potrzebują jeszcze czasu, ogromu mojej cierpliwości i pracy żeby dojrzeć i cieszyć moje oczy.

Wczorajszy dzień nazwałam pięknym, bo taki był.
Choć nie według popularnych standardów piękna.

Wczorajszy dzień nazwałam szczęśliwym.
Chociaż miałam na co narzekać. Miałam powody do smutku i zmartwień, jak każda z was.

Może ktoś patrząc na mnie z boku, wczorajszego dnia wcale nie nazwałby ani dobrym, ani udanym, ani owocnym.
Na pewno nie pięknym.
I zdecydowanie nie jednym z tych szczęśliwych.

Bo to był taki dzień jakich w życiu wiele. Najwięcej.
Przeciętny.
Nieprzewidywalny i pełen wyzwań, ale nie zawsze tych, na które się czeka.
Zupełnie niedoskonały w porównaniu do doskonałych chwil uwiecznionych na niejednym instagramowym koncie.
Męczący.

Czy zapytana o scenariusz twojego dobrego dnia, nie wspomniałabyś czasem o gorącej kawie wypitej przed wyjściem z domu w ulubionej filiżance? Czy nie byłoby w nim miejsca na spotkanie z Bogiem tuż po przebudzeniu i na długą wieczorną kąpiel?
Czy nie opowiedziałabyś mi o domu pachnącym czystością, posłusznych dzieciach, zapachu ulubionego ciasta i świeżo upranej pościeli?

Może dobry dzień dla ciebie to dzień bez przeszkód, bez zmagań, pytań, zmartwień, bałaganu i pośpiechu. Może to taki dzień, w którym dzieci nie marudzą, w którym nic nie boli, a zmęczenie nie odbiera ci radości ulotnych chwil?
Czy pozwolisz mi zakłócić ten bajkowy obraz? Dasz sobie powiedzieć, że tak wcale nie wygląda dobry dzień?
Tak wygląda dzień idealny, a takie dni są prawie nierealne.
Nie po tej stronie nieba.

Mierzymy nasze dni nieodpowiednią miarą i dlatego tak często jesteśmy nimi rozczarowane.
Zbyt wysokie wymagania wobec życia nie pozwalają nam cieszyć się nim w pełni.

Czasami przekreślamy niektóre dni tylko dlatego, że stawiamy je w sztucznym świetle, które zniekształca rzeczywistość.
A prawdziwe Światło jest jedno. Bez Niego życie jest często nijakie i szare, bo przeżywane w cieniu zmartwień, żalów i nierealnych oczekiwań.
Wiesz jaka moc tkwi w przynoszeniu nawet  najciemniejszych dni w obecność prawdziwego Światła?
Światło przepędza mrok.
Światło świeci w ciemności i ciemność go nie ogarnęła. (Jan 1;5)

Czytamy, że to DZISIAJ jest dzień, który PAN uczynił. 
Świętujmy go z wielkim weselem! (Psalm 118;24)

Dzisiaj.
Dzisiaj jest ten dobry, piękny, szczęśliwy dzień, w którym możemy znaleźć radość i spełnienie.

Niestety mamy zwyczaj budowania dobrych dni na fundamencie dobrych emocji, dobrego zachowania naszych dzieci, dobrych opinii na nasz temat, dobrej oceny efektów naszej pracy... a to zdradliwy fundament, uzależniony od czynników nie zawsze zależnych od nas, zmiennych i nieprzewidywalnych.
To budowla budowana na piasku, która prędzej czy później skończy się wielkim rozczarowaniem.

Ale kiedy tylko przyłożymy Bożą miarę do naszej codzienności to z łatwością odkryjemy, że dobry, udany, owocny, piękny i szczęśliwy dzień nie jest zarezerwowany tylko dla wybranych.
Taki dzień może być i mój i twój.
Jest na wyciągnięcie ręki.
Wystarczy inne Światło. Wystarczy odpowiednia perspektywa. Wystarczy celebracja małych sukcesów i nawet najdrobniejszych zwycięstw.

Nie wszystko musi pójść po twojej myśli. Wystarczy, że twoje myśli skierujesz w odpowiednim kierunku.
W kierunku Dawcy DOBRYCH dni.

Mogłam nazwać ten trudny dzień dobrym, bo mój BÓG jest dobry.
.
Mogłam nazwać ten dzień u-danym, bo był mi dany z JEGO ręki.
.
Mogłam nazwać ten dzień pięknym, bo JEGO piękno widzę w oczach moich dzieci, nawet kiedy się złoszczą. Widzę je w zachodzie słońca i w tych wszystkich wzruszających wiadomościach od was.
.
Mogłam nazwać ten dzień owocnym, bo wiem, że OJCIEC pomnoży moje wysiłki i już dzisiaj, oczami wiary, mogę podziwiać obfity plon zasianych słów, gestów, myśli, nawyków...
.
Mogłam nazwać ten dzień szczęśliwym, bo bez względu na wszystko ON znowu był blisko. Bliżej niż mój oddech.
A moim szczęściem jest być blisko mojego TATY. (Psalm 73;28)



5 komentarze

Napisz komentarze
Ania
AUTOR
23 listopada 2018 18:06 skasuj

Dziękuję za ten tekst. Bardzo mi dziś pomógł. Pozdrawiam ciepło

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
24 listopada 2018 10:20 skasuj

Bardzo dużo dają mi posty ,które zamieszczasz .Dziękuję.
Mam do Ciebie pytanie ,zadając pytanie intencją moją jest tylko i wyłącznie zrozumienie dla siebie samej...będę Ci ogromnie wdzięczna za odpowiedź ,bo strasznie mnie męczy...a mianowicie jak podchodzisz a raczej rozumiesz Stary Testament? gdzie Bóg objawia się jako mściwy ,grozny i nie jest przedstawiany jak ten dobry Bóg? gdzie każe mordować nie tylko grzeszników ale i małe dzieci ,gdzie każe wytępiać całe narody po to aby Izrael mógł dosta.ć swoją ziemię obiecaną ? Mam z tym ogromny problem.Czemu np cytujesz z księgi np Izajasza ST a pomijasz fragmenty ST mówiące o okrucieństwie Boga?nie potrafię sobie tego poukładać ,nie rozumiem ,męczy mnie tto i nie daje spokoju.Czy ja czegoś nie widzę? Byłabym Ci ogromnie wdzięczna za odpowiedź jak Ty rozumiesz.Pozdrawiam serdecznie.Ewa.

Odpowiedz
avatar
24 listopada 2018 16:33 skasuj

Zadajecie mi coraz trudniejsze pytania... ale szczerze mówiąc myślę, że nie jesteś sama w swoich wątpliwościach.
Zacznijmy od tego, że na pewno bardzo trudno jest nam to wszystko zrozumieć i zaakceptować, ale niezależnie od naszych 'odczuć' Bóg wczoraj i dzisiaj jest ten sam. Bóg się nie zmienia. Bóg nie jest raz groźny i surowy, a za kilka lat tylko łaskawy. Bóg zawsze był i będzie sprawiedliwy i suwerenny. Zawsze był i będzie Bogiem zazdrosnym, który NIKOMU nie odda swojej chwały. Ale też zawsze był i będzie pełen miłości i łaski. Ludy, które były przez Izrael zabijane to nie byli 'dobrzy' i nieszkodliwi ludzie - często, składali swoje dzieci w ofierze, publicznie uprawiali sex na ołtarzach swoich bogów, brutalnie zabijali swoich przeciwników i wytracali inne narody.
Zadałam twoje pytanie człowiekowi, który lepiej zna Biblię ode mnie i napisał tak:
Nam ciężko dzisiaj to zaakceptować, bo patrzymy na te sytuacje z perspektywy naszego świata i przekonania że wielu z nas jest dobrych, a Biblia mówi że zasługujemy na potępienie. Jeśli chodzi o śmierć dzieci, to też nie byłbym oburzony, przecież nie znamy wszystkich faktów, może Bóg tak naprawdę, uratował te dzieci, bo gdyby pozwolił im żyć, to poszłyby do piekła, a tak mogą być z nim.
objawienie o Bogu rozwijało się i szło w kierunku przyjścia Chrystusa. Zanim przyszedł Chrystus Bóg w Starym Testamencie w sposób zdecydowany objawiał swoją świętość, sprawiedliwość i stosunek do grzechu. Gdy przyszedł Chrystus, to nadszedł czas łaski i Boży sąd został odłożony w czasie do dnia, gdy Bóg będzie sądził świat przez Jezusa Chrystusa o czym czytamy w Dzieje Ap 17.
Gdy spojrzysz na Ks. Objawienia to tam zobaczysz znowu Boga, który wylewa swój gniew i swoją sprawiedliwość na ludzi za ich grzech.
Jestem przekonany też że surowy osąd Boga w Starym Testamencie jest zapowiedzią Bożego sądu nad ludźmi jeśli się nie opamiętają i nie uwierzą w Chrystusa. Pomimo sądu Bóg też okazywał miłosierdzie i łaskę i tak np. gdy jakiś naród się opamiętał, to Izraelici mieli okazać mu łaskę i nie niszczyć ich.
Pwt 20:10 Gdy podejdziesz do jakiegoś miasta, aby przeciw niemu walczyć, obwieścisz mu pokój. Pwt 20:11 Jeżeli odpowie ci pokojem i otworzy ci swoje bramy, to cały lud znajdujący się w nim stanie się twoim hołdownikiem i będzie ci służył. Pwt 20:12 Lecz jeżeli nie zawrze z tobą pokoju i rozpocznie z tobą wojnę, to je oblegniesz.

Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam.
Pozdrawiam serdecznie, Nadia

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
26 listopada 2018 12:33 skasuj

Witaj Nadio. Wczoraj modląc się na różańcu poczułam dziwne uczucie, moja modlitwa była bardzo gorliwa i byłam w nią bardzo zaangażowana. Była to modlitwa inna jak do tej pory. Poczułam radość, że potrafiłam się tak modlić. Niestety minęło kilka godzin a ja popadłam w smutek z powodu złego zachowania dzieci, a moja cierpliwość gdzieś uleciała i przekreśliłam ten dzień z podsumowaniem- był kiepski, trudny, męczący. Dzięki Twoim rozważaniom następnym razem postaram się o właściwe podsumowanie dnia, bardziej obiektywne. To prawda były trudności, ale ta modlitwa, która płynęła z mojego serca powinna być punktem kulminacyjnym mojego dnia i to o niej powinnam pomyśleć na koniec dnia. Dziękuję Ci Nadio kolejny raz, życzę wytrwałości w dalszym pisaniu bloga pozdrawiam stała bywalczyni Magdalena

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
28 listopada 2018 18:42 skasuj

Nadio !
Bardzo ale to bardzo Ci dziękuję za tak obszerne wyjaśnienie i ,że pomimo napiętego czasu zechciałaś napisać do kogoś kto jak napisałas Biblię zna lepiej.Bardzo to doceniam.
Tak ,bardzo mi pomogło to co napisałaś.Ciągle jakby zapominam,że przecież tu na ziemi to tylko podróż a nasz dom i życie wieczne dopiero przed nami (to tak odnośnie tych dzieci ze ST).
Życzę Tobie i Twojej rodzinie wiele łask i błogosławieństw Bożych!
Ewa.

Odpowiedz
avatar