Siostry

27.9.15 Komentarze 2

Czytałam jakiś czas temu o dwóch siostrach.
Niby podobne, ale totalnie różne.
Inne charaktery i osobowości. 
Inne podejście do życia.
Inna definicja szczęścia i spełnienia.
Inne priorytety.
No ogień i woda po prostu.

Jedna przez życie spacerkiem szła - druga ciągle gdzieś biegła. 
Jedna taka na luzie, całkiem nieperfekcyjna - druga poukładana perfekcjonistka.
Jedna chciała być, bardziej niż mieć - druga wolała mieć, nie miała czasu, by po prostu być.
Jedno miały wspólne- Idola. 
Takiego, co by tak wszystko dla Niego tylko. Wszystko co najlepsze chciały Mu dać.
Każda po swojemu. Każda na swój sposób.

Jedna chciała wszystko z Nim - druga wszystko dla Niego.
Jedna kochała Go słuchać - druga wolała swoje żale wykrzyczeć, jeśli coś nie po jej myśli było.
Pierwsza chciała się od Niego uczyć - druga Go pouczać.
Pierwsza wybrała spokój i ukojenie u Jego stóp - wybór drugiej to troski i niepokój z dala od Niego.

Marta i Maria. Na pewno słyszałaś.

Marysia- ta pierwsza- dobrze wybrała. Wybrała to, czego nikt jej nie mógł odebrać.
Wybrała- bo tak jak każda z nas- miała wybór. 



Może jednego dnia Marta w twoim domu gości, a drugiego Marysia na kawę się wprasza.
Może jest taki czas, że obie przychodzą i w sumie to nie wiesz, której słuchać.. bo chciałabyś tym spacerkiem przez życie przejść, ale przecież tyle jeszcze do zrobienia.. więc biegniesz.
Nie ma zmiłuj.
Od rana- do nocy w biegu. 

A kiedy wieczorem ci się przypomni- jak mi nie raz niestety- że przez dzień cały ani na chwilę nie siadłaś u stóp Zbawiciela, w duchu zapłaczesz. 
Nie było czasu, żeby posłuchać co mówi, poznać Go bardziej. 
Czegoś nowego się nauczyć i wszystkie troski na Niego złożyć.
Szłaś, a o drogę Go nie spytałaś. 
Wzięłaś ten swój bagaż zmartwień i w drogę..sama niestety.

Przyznaję - bliżej mi do Marty z tym całym jej zabieganiem. Ledwo oczy otworzę, to listę rzeczy do zrobienia tworzę. A jak już nogi na podłodze rano postawię, to koniec.. biegiem- do wieczora. 
Tak już mam, choć próbuję inaczej.
Myślę, że w każdej z nas jest ten wewnętrzny konflikt, nieustanna kłótnia dwóch sióstr.. bo chcemy uwielbiać jak Maria, ale zapał do pracy dzielić z Martą. 

Sukcesem największym jest w tym wszystkim równowagę znaleźć. 
I nie dać się zwariować, bo Pan Jezus nie powiedział, 'Marto, dlaczego nie jesteś jak twoja siostra, Maria?' On wiedział, że Marta nigdy Marysią nie będzie, a Marysia nigdy nie stanie się Martą.
Jednak w momencie decyzji- praca czy uwielbienie- Marysia lepiej wybrała.
Ja i Ty mamy wybór i dziś.
Co z tym zrobimy?

Może czas priorytety odpowiednio poukładać, umiaru poszukać i w bliskości z Mistrzem zacząć żyć? W bliskości z Jezusem żyć- ponad wszystko. Na co dzień, nie od święta tylko.
Z kuchni do pokoju przejść, u stóp Zbawiciela usiąść i świętować tę bliskość.

Mieć serce Marii w świecie Marty.

2 komentarze

Napisz komentarze
Anonimowy
AUTOR
29 września 2015 07:32 skasuj

Jestem identyczną Maria wiecznie zabiegana zapominam o tym który jest najważniejszy! Piękny tekst, dzieki😊 D.

Odpowiedz
avatar