Nie goń za szczęściem

21.5.20 Komentarze 8

Chciałabym bzy zbierać z własnego drzewa. Nie musieć prosić się sąsiada, czy pozwoli urwać do wazonu kilka gałązek z jego drzewa.
Chciałabym w końcu z własnych krzaczków zbierać borówki i maliny do ulubionej tarty.
Zacząć budowę naszego domu i jak najszybciej wyprowadzić się na swoje.
Chciałabym też, żeby tu słońce częściej świeciło, mniej wiało, odrobinę było cieplej.
Chciałabym bardzo.

To i wiele, wiele więcej...

Ale kiedy kilka lat temu miałam bukiet bzu na tarasie własnego domu. Kiedy było ciepło, nie wiało, słońce grzało mocno już w kwietniu, to ja wtedy marzyłam o własnym domu na kaszubskiej wsi. Gdzie do morza będę miała rzut beretem i czyste powietrze nawet zimą.
Chciałam zdrowia dla moich dzieci i widok prawdziwego lasu za oknem. Tej soczystej zieleni bez filtra.
I dzisiaj to mam. 

Mam to wszystko i dużo, dużo więcej. 
A mimo to łapię się na marzeniach o naręczu bzu z własnego drzewa. Łapię się na narzekaniu, że znowu wieje i pogoda nie do końca taka, a już maj przecież...
Chcę tego, co kiedyś miałam na wyciągniecie ręki, tylko wtedy nie do końca potrafiłam to docenić.




Jeśli nie przestanę stawiać znaku równości pomiędzy szczęściem a wiosennym słońcem, nie będę szczęśliwa.

Jeśli jestem szczęśliwa tylko dlatego, że mogę wieszać zdjęcia na ścianach swojego własnego domu, to nie do końca jest to szczęście, którego szukam.
Jeśli szczęściem będzie dla mnie to co mogę zobaczyć, poczuć, co mogę dotknąć i powąchać... To ciągle to szczęście będzie niepełne. Ulotne i chwilowe.
Ułomne.
Przemijające, bo pokładane w tym co przemija.


Bo kiedy jedno pragnienie się spełni, to drugie już czeka w kolejce.

Znasz to?
Zawsze zrobimy w sercu miejsce na nowe pragnienia.
Zawsze gdzieś z tyłu głowy rodzić się będą kolejne.
I to nic złego. Naprawdę.
Doświadczyłam już nie raz, że Pan Bóg chce nam dawać. 
Nawet przepiękne bukiety bzu cieszące nasze oczy.

Chce spełniać nasze mniejsze i większe pragnienia rodzące się w naszych sercach. Spora część z nich jest tam przecież włożona przez samego Stwórcę!
Ale po latach gonienia za szczęściem wiem też, że jeśli szczęściem nie będzie dla mnie bliskość mojego Boga, a Jego obecność nie będzie kwintesencją mojej radości, to nigdy nie będę prawdziwie szczęśliwa.
Zawsze coś lub ktoś będzie mi w stanie to szczęście odebrać w jednej chwili.
Płaczące na tylnym siedzeniu dziecko czy słońce schowane za ciemnymi chmurami.

Wszelkie braki będą mi doskwierać i kraść uśmiech z mojej twarzy.
Okoliczności będą miały nade mną władzę, której mieć nie powinny i ciągle będzie mi mało.
Ciągle czegoś będę szukać, ciągle za czymś tęsknić.

Dlatego zamiast z utęsknieniem wypatrywać kolejnego marzenia i niecierpliwie zerkać na zegarek życia,  postanowiłam lgnąć do Chrystusem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Przestałam gonić za szczęściem, bo ten bieg tylko mnie męczył, dając w zamian jedynie chwilowe przebłyski piękna.
Usiadłam wyczerpana, a On dał mi ukojenie. (Ew. Mat. 11;28)

Pragnęłam szczęścia które trwa bez względu na okoliczności.
Takiego, za którym nie trzeba się uganiać, bo... ono nigdzie nie ucieka.

Prawdziwe Szczęście czeka cierpliwie, żeby stać się moją codziennością.
Muszę tylko chcieć.
Jestem stworzona, żeby pragnąć.
Pragnąć żywego Boga.

I kiedy taka z siebie byłam dumna, że znalazłam w końcu Szczęście które trwa, zdałam sobie sprawę, że to nie ja Je znalazłam.
To Ono znalazło mnie. (Ew. Jana 15;16)

Szczęście jedno ma imię.
Najpiękniejsze.
Jezus







8 komentarze

Napisz komentarze
Anonimowy
AUTOR
22 maja 2020 10:29 skasuj

Zaglądam co jakiś czas z nadzieją, że może jakieś słowo zostawiłaś i...i jest! Nadiu ,nawet nie wiesz ile radości wniosłaś tym postem w mój dzień.
Kocham,no KOCHAM Twoje pisanie ,Twoje słowo ,Twoją mądrość, Twoją trafność i zawsze pięknie ubrane słowa.
I nie,nie czytałam jeszcze tego posta,zostawiam sobie Twój post na deser.Mam dziś dużo pracy w ogrodzie,pielenie ,sadzenie ,przesadzanie itd.,a poza tym obiad ,ogarnięcie domu itd.
I dopiero jak już całą zaplanowaną na dziś pracę zrobię to wtedy w nagrodę usiądę spokojnie i będę się delektować Twoim słowem ,bo ,że jak zawsze jest piękne i mądre to Twoje słowo to wiem juz w ciemno ( w końcu ok.2-3 razy przeczytałam całego Twojego bloga).
Ach! to będzie piękny dzień ,uśmiech nie schodzi mi z twarzy -DZIĘKUJĘ !
Dziękuję Ci z całego serca :)Błogosławionego dnia !
Agnieszka

Odpowiedz
avatar
22 maja 2020 18:10 skasuj

Jaki piękny komentarz Agnieszka, dziękuję!
Nawet nie wiesz ile radości twój komentarz wniósł w mój dzień!
Uściski

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
10 czerwca 2020 14:30 skasuj

Dziękuję, że znowu zaczęłaś pisać. Pozdrawiam serdecznie stała bywalczyni Magdalena

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
29 czerwca 2020 13:50 skasuj

Jak być szczęśliwym w chorobie, bólu, samotności? Kiedyś uwierzyłam, że sam Bóg wystarczy, ale wtedy nie chorowałam i byłam taka naiwna. Teraz chce wierzyć, że Bóg jest ze mną w tym bólu - tylko, że wydaje się taki bezsilny. Bóg i bezsilność.

Odpowiedz
avatar
3 lipca 2020 17:04 skasuj

Bóg w naszym życiu i jednocześnie ból, choroba i samotność w naszym życiu - to trudne do zrozumienia. Ale nikt nigdy nie powiedział, że kiedy masz Boga, zawsze będzie dobrze... a bardzo bym chciałam.
Niestety żyjemy na świecie na którym jest zło, jest ból, jest grzech, jest choroba, jest też i samotność.
Bardzo mi przykro, że przechodzisz trudny czas w swoim życiu.
Chcę cię jednak zapewnić, że Bóg jest w tym z Tobą! Nie ma innej możliwości.
Jeśli Jemu ufasz, przeprowadzi cię i przez chorobę, i przez ból i przez samotność. Mocno wierzę w to, że wszystko to co wydaje ci się teraz oddalać cię od Boga, może przybliżyć cię do Niego.
I uwierz mi, że wiem co mówię.
Trzymaj się Boga i nadziei, która jest ŻYWA.
Trzymaj się Jego obietnic.
Trzymaj się dziedzictwa, które nie niszczeje, nie przemija i jest przygotowane w niebie dla tych, którzy zaufają Chrystusowi.
Czasami są momenty, w których jedyna radość która nam pozostaje to ta, że na końcu czeka nas życie wieczne, w którym nie ma ani bólu, ani choroby, ani samotności.
Czasami cieszymy się w tego wszystkiego wiarą, zupełnie tego nie czując.
Bardzo mocno cię przytulam i pamiętaj, że nawet jeśli czujesz się samotna - nie jesteś i nigdy nie będziesz.
Szukaj Boga w swojej codzienności. On jest! Próbuj dostrzegać maleńkie oznaki Jego bliskości.
Módl się o więcej i więcej, i o otwarte duchowe oczy, które pozwolą ci widzieć Bożą opiekę w tym trudnym czasie.
Szukaj pocieszenia w Bożym Słowie.
Szukaj ludzi, którzy będą mogli się z Tobą modlić i którzy stale będą kierować Twoje oczy na Chrystusa.
Modlę się o Ciebie.
Nadia

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
6 lipca 2020 21:21 skasuj

Dziękuję, że odpisałaś. Nie musiałaś. Jestem przypadkowym przechodniem. Dziękuję za dobre słowo, modlitwę.

Odpowiedz
avatar
7 lipca 2020 16:51 skasuj

Nie wierzę w przypadkowych przechodniów.
Uściski

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
5 sierpnia 2020 07:33 skasuj

Ból ofiarowany boli inaczej... Pozdrawiam wszystkich serdecznie. AD

Odpowiedz
avatar