Wakacje

29.6.17 Komentarze 3

Było jasno prawie do północy.
Było cicho. Spokojnie i bez tłumów, dokładnie tak jak lubię.
Wiało jak zawsze.
Morze momentami było nawet ciepłe, a plaża cała dla nas.
Też momentami.


Była kawa o poranku, jeszcze w łóżku i bajki dla dzieci.
Były świeżutkie truskawki za siedem pięćdziesiąt i jajecznica z borowikami.
Pogoda dopisała.

Nie wiedziałam, czy jest wtorek, czy może już czwartek.
Nie wiedziałam, która jest godzina.
Czas nie miał za bardzo znaczenia.
Ani opalenizna. Ani dwie książki, które przeczytałam. Ani pomalowane paznokcie bez śladów odciśniętej pościeli..



Znaczenie miały za to wspólne śniadania i obiady. Jedzenie truskawek z jednej miski i popołudniowe wypady na lody.

Najważniejsze były godziny na plaży, bose stópki uciekające przed falami i przerwa na kawę około południa.
Pierwszy warkoczyk i spokojne wieczory we dwoje bez internetu.




Nic nie cieszyło mnie bardziej, niż widok trojga rodzeństwa bawiącego się razem.
Nic nie sprawiało mi tyle przyjemności, co słuchanie jej śmiechu i widok chłopców cieszących się zimną wodą w zimnym morzu.
Za nic nie jestem tak wdzięczna, jak za moją rodzinę, z którą miałam przywilej spędzić te dwa tygodnie na drugim końcu polski.
W spokojnej wsi, gdzie można było kupić mleko prosto od krowy i wszędzie chodziły bociany.



Wierzę, że kiedyś przyjdzie czas, w którym z wakacji wrócę wypoczęta. Z nowymi siłami i z chęcią do działania wkroczę w powakacyjny poniedziałek.
Ale jeszcze nie teraz.

Wierzę, że ze łzami wzruszenia w oczach i z ogromną przyjemnością wrócę myślami do tego czasu.
Wymagającego czasu.
Każdą chwilę będę wspominać z uśmiechem.
Jestem pewna! Przecież już teraz to robię - wracam myślami do tego, co było, ze łzami wzruszenia i z ogromną przyjemnością.
Nie pamiętam kolek. Nie pamiętam nocnego płaczu. Nie pamiętam gorączek, buntów, tupania nogami.. pamiętam dobre.
I chyba już zawsze będę pamiętać tylko to, co najlepsze.




Wierzę, że teraz tworzymy z Maćkiem wspomnienia, które nasze dzieci będą nosić ze sobą przez całe życie.
Te wakacyjne, zaczęły się nad morzem, ale na pewno będziemy kontynuować je w domu.
Na naszym boisku i na tarasie z szklanką lemoniady w dłoniach. W czasie wycieczek rowerowych i jednodniowych wypadów za miasto.


Kiedyś myślałam, że z malutkimi dziećmi nie warto nigdzie wyjeżdżać. Lepiej zostać w domu, lepiej zrobić sobie urlop w znajomych czterech ścianach, we własnym domu.
Szkoda energii, czasu szkoda i pieniędzy.
Dzisiaj myślę, że każdy jeden wyjazd z dziećmi był wyjątkowy. Potrzebny przede wszystkim nam.
Żeby zwolnić, skupić się na nich, na sobie nawzajem.
Już nie jest mi szkoda energii, nie szkoda mi czasu, ani pieniędzy.


Jeśli tylko masz okazję, to jedź.
Gwarantuję, że dzieci nie będą wspominać ile wydałaś na te wakacje. Nie będą pamiętać czy był to drogi hotel, czy agroturystyka bez zasięgu w telefonie.
Nie zastanawiaj się, nie wymyślaj czarnych scenariuszy i nie zamartwiaj się na zapas.
Poza domem w pewnych kwestiach jest trudniej, ale w innych znacznie łatwiej.
Na przykład skupić się na rodzinie jest łatwiej.


Łatwiej jest rozmawiać na spokojnie i nie spoglądać na zegarek.
Łatwiej jest grzebać w piaskownicy i nie myśleć, że zupa kipi.
Łatwiej jest czytać na spokojnie dwa Frankliny pod rząd.
W tym i wielu innych rzeczach jest łatwiej i to sobie cenię w naszych wyjazdach.
To jest warte wydanych pieniędzy.
Energii.
Każdej sekundy naszego czasu.



Wyjeżdżam i zostawiam za sobą trawnik, który trzeba kosić i prasowanie. Nie patrzę na niedokończony remont, nie widzę kurzu na komodzie..
Odpoczywam od większości zwykłych, domowych obowiązków i od myślenia o milionie rzeczy na raz, żeby  móc zmęczyć się rodziną.
A to bardzo miłe zmęczenie.
Nie sposób się nim nacieszyć.


Mam nadzieję, że kiedyś usiądziemy razem przy kawie i otworzymy album pełen zdjęć z pamiętnych wakacji 2017.
Będziemy śmiać się ze śmiesznej miny Benia i z zamkniętych na każdym zdjęciu oczu Janka.
Powspominamy upartą dwulatkę, skakanie na trampolinie do wieczora, oblewanie się wodą na plaży i naszą ulubioną od trzech lat lodziarnię, z ciasteczkowymi lodami.


Fajne te nasze wakacje.
I pomyśleć, że to dopiero początek..




3 komentarze

Napisz komentarze
Basja
AUTOR
9 lipca 2017 21:41 skasuj

Udanych dalszych wakacji! :)

Odpowiedz
avatar
Anonimowy
AUTOR
14 września 2020 23:22 skasuj

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

Odpowiedz
avatar